Siedzi we mnie taki mały stworek, a właściwie potworek zwany niepewnością. Ostatnimi czasy okropnie zdziwniałam, zdecydowanie za dużo zastanawiam się nad sensem tego co robię. Chcę spontaniczności! A kiedy już ją mam, jest mi jeszcze gorzej. Czego to kwestia? Źle naoliwionego mózgu czy może napięć w mięśniu sercowym?