Czasami życie jest jak film. Zdarza się, że jest nawet cholernie takie samo...
Dokładnie rzecz ujmując mam na myśli film "nie lubie poniedziałków".
W takie zimne dni jak dzisiaj (czemu poniedziałek zawsze jest po weekendzie?!?!)
trzeba się zwlec z łóżka o 6.20 (!!!). Na ślepo wrzucić coś do zsypu zwanego potocznie żołądkiem i pożegnać w myślach ciepłą pościel. Po usłyszeniu trzasku drzwi wejściowych za soba wiesz, że opór
i tak nic nie da, bo wszystko jest przesądzone...
Po 1,5 godzinie jazdy w lodowatym pociągu, z nieszczelnymi oknami i zepsutym ogrzewaniem
wychodzisz na piękny peron w Opolu razem z setką innych niewinnych i zastanawiasz sie:
"co ja do jasnej cholery tu robie?!?!? FUCK!!!"
Po 3 ćwiczeniach przeplatanych kilkoma godzinami przerwy (żeby to wszystko nie poszło zbyt gładko i szybko) znowu kierujesz się za stadem w stronę dworca głównego.
Ale po, co się spieszyć w końcu do odjazdu zostało jeszcze 70 minut...
Kiedy w końcu wpadasz do pociągu relacji Opole - Gliwice i dopadniesz swojego miejsca przed
toba miła perspektywa 1,20 (ale tylko planowo) jazdy do domu.
Na koniec dnia pozostaje do załatwienia jeszcze krótki prysznic, kolacja i spać.
PS: całe szczęście w domu czekają stęsknione futrzaki :*
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24