Rozdział 5
- To jest moja córka,Olivia, a to Greg i jego syn Lukas - moja mama była niesamowicie szczęśliwa. - Olivia zajmij się Lukasem i za 20 minut zejdźcie na kolację.
Ruszyłam z nim po schodach,wydawał się osobą bardzo przyjemną.Rozglądał się po moim pokoju,oglądając wnikliwie każde zdjęcie.Zatrzymał się na ścianie gdzie było pełno zdjęć moich,Mikkela i Liglada.
- Znacie się ? - spojrzał na mnie,trochę zdziwionymi oczami.
- No tak,a co ? interesujesz się żużelm ? - zapytałam,opierając się o drzwi.
- Jasne,mieszkam w Polsce,dokładnie w Gorzowie i tam ten sport znaczy wciąż wiele - odpowiedział mi ciągle oglądając zdjęcia.
- Ja też jestem Polką,ale mieszkam tu w Danii już bardzo długo,wiesz trochę Ci zazdroszczę,tam jest najlepsza liga,chodzisz na mecze ? - usiadłam na łóżko wpatrując się w Lucasa.
- Nie jestem Polakiem,tylko tam mieszkam,chodzę chodzę - uśmiechnął się szeroko,jego uśmiech był na prawdę piękny.
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy o żużlu,ekstralidze i klubach.Fajnie mi się z nim rozmawiało,był na prawdę miły,w końcu zeszliśmy na dół,usiedliśmy do stołu i przysłuchiwlaliśmy się nudnym rozmową naszych rodziców.
Poczułam wibracje w kieszeni,przyznaję że miałam ogromną nadzieję,że to własnie Mikkel,tak nie było,to sms od Liglada.
'Szkoda,że nie będzie Cię z nami w Angli,ale nie przejmuj się Mikkelem,przejdzie mu.Twój kochaniutki Michael'
Od razu na mojej twarzy wymalował się uśmiech,uwielbiałam jak w ten sposób kończył wiadomości.
'Pamiętaj,podjeżdżasz,bum,do przodu i w lewo.Trzymaj gaz Liglad :*'. W mojej wiadomości nie znalazło się nic na temat drugiego z braci,nie było to potrzebne.
Resztę dnia spędziłam z Lucasem w moim pokoju,gadając o wszystkim i o niczym,graliśmy na psp,objadaliśmy się słodyczami i nic więcej się nie liczyło.Przy nim zapominałam o wszystkich problemach,znałam go zaledwie kilka godzin,a już czułam że mogę mu zaufać.
Wczoraj wyjechał Lucas,spędziałam z nim niesamowite chwile,pokazałam mu calutkie miasto wraz z Tori,ale ciągle w mojej głowie tkwił Mikkel.Nie miałam z nim kontaktu,co mnie martwiło najbardziej.
Wymieniłam kilka wiadomości i rozmów telefonicznych z Ligladem,ale nie miałam odwagi poruszyć tematu drugiego z Jensenów.Tak po prostu się bałam,nie mogłam się odgonić od myśli typu,że poznał kogoś i zapomniał o mnie,lub takich,że po prostu coś może mu się stać.
Tak bardzo chciała bym terz być blisko niego,wiedziała bym co robi i czy wszystko jest okej.
Resztę dnia spędziłam bezsensownie przeglądając facebooka,na którym nic się nie działo.Jednak moją uwagę przykuł nowo zamieszczony post,przez niego.
'Brak tylko jej obecności' jeden głupi wpis,a tyle rozmyśleń,tylko rozwiązań i nieprzespana noc.
Dzisiaj mieli wrócić chłopacy,siedziałam w domu ciągle wpatrując się w okno,jednak oni ciągle się nie pojawiali.Może przedłużyli sobie wyjazd,w końcu mają jeszcze kilka dni wolnych.
- Mamo,a co jak coś się stło ? - usiadłam na blacie i nerwowo bawiłam się telefonem
- Spokojnie,może zostali dłużej,a dzwoniłaś ? - spojrzała na mnie,łapiąc mnie za ręce.
- Tak,ale Liglad ma wyłączony telefon -
- Mikkel też ? - mama wróciłam do robienia owocowej sałatki
- Znaczy no,do niego nie dzwoniłam i nie zamierzam - aby uniknąć wnikliwych pytań i rozmowy z mamą na ten temat,zeskoczyłam z blatu i ruszyłam w stronę pokoju.
Byłam strasznie zmęczona,lecz ciągle powstrzymywałam się przed zaśnięciem.Niestety nie udało się.
Ze snu wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu.Zerwałam się natychmiast i spojrzałam na wyświetlacz : Liglad .. Obawiałam się najgorszego.
- Michael ? - moj głos był bardzo niepewny,nie wiedziałam co mogę zaraz usłyszeć.Po prostu się bałam,znowu.
- Olivia chodź do drzwi,błagam Cię - słyszałam po jego głosie,że był podpity,zbiegłam natychmias po schodach i otworzyłam drzwi.
Moim oczom ukazał się Liglad z trudem podtrzymujący zalanego Mikkela,który miał rozciętą brew,a z jego nosa sączyła się krew.
Odruchowo przyłożyłam rękę do ust.Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam,przynajmniej takiego widoku nie chciałam ujrzeć nigdy.
- Co się stało ?! - mój głos się łamał,a w moi gardle tkwiła jakaś gula.
- Ciele oknem wyleciało,no byliśmy w barze,trochę wypiliśmy,a ten idiota wdał się w bójkę - Michael delikatnie się zachwiał. - Pomóż mi,jakoś nie chcę,żeby starzy zobaczyli go w takim stanie.
Pomogłam doprowadzić Mikkela do łazienki,po czym Liglad oznajmił że idzie spać do siebie i tak po prostu wyszedł.A mnie zostawił z nim,z osobą która była dla mnie tak ważna,a teraz siedziała przede mną w takim stanie.
Wzięłam wodę utlenianą,plasterki ściągające.Na początku zajęłam się jego nosem,nastepnie zaczęłam przemywać jego brew.Zmarszczył czoło,wiedziałam że odczówa dość mocny ból,ale za wszelką cenę nie chciał tego pokazać.
- Olivia,ja przepraszam - spojrzał mi prosto w oczy,choć nie bardzo mógł skupić wzrok,to i tak przeszedł mnie ten cholerny dreszcz.
- Za co ? Za to,że jesteś takim idiotą i wdajesz się w niepotrzebne bójki,za to że nie odzywasz się do mnie od kilku dni,za to że kompletnie nie wiem co się z tobą dzieje,a potem nagle widzę Cię w takim stanie - mówiłam cicho,każde słowo sprawiało mi ból.
W między czasie zakleiłam już jego ranę i obmyłam ręcznikem jego twarz.On miał taką delikatną skórę.
- Za to,że nie potrafię o Ciebie zadbać i za to,że Cię tak przed wyjazdem potraktowałem - lekko pociągnął mnie do siebie,a moje nogi odmówiły posłuszeństwa. - Oraz za to,że przez Ciebie wariuję - Teraz nasze ciała stykały się każdym milimetrem,a mnie paliło od środka.Ścisnęłam w dłoniach jego bluzę,a to dlatego,że w każdej chwili mogłam tak po prostu upaść,nie miałam kontorli nad niczym.
_________________
Rozdział pisany przed chwilą,męczący dzień i nie bardzo miałam wenę,więc jest jaki jest.
Uwielbiam to zdjęcie Darky'ego *.*