Rozdział 3
Po godzinie ludzie już się schodzili,nawet nie wiedziałam,że będzie ich tyle.
Wszystko było załatwione,alkohol,jedzenie,a nawet barman,którym był jeden z naszych kumpli.Jak się bawić to na całego,nie ?
Sączyłam już kolejnego drinka,gdy podeszła do mnie Tori,zaczęłyśmy tańczyć i tak minęła mi spora część wieczoru.Pawiłam się też z Ligladem,Michelsenem i jakimiś gościami,których nawet nie znałam.
Usiadłam przy barze i poprosiłam o kolejkę,po czym poszłam do łazienki,załatwiłam swoje potrzeby i lekko przeczesałam włosy.Wychodząc zwróciłam uwagę na parę w kącie,przyjrzałam się im.Był to Mikkel z jakąś dzieczyną.Nie powinno zrobić to na mnie wrażenia,był to tylko mój przyjaciel i nie raz miał dziewczynę,ale teraz..teraz tego nie chciałam,chciałam cofnąć czas.Nie rozumiałam sama swojego zachowania,ale tak po prostu wyszłam na taras,byle by nie zostać zauważona.Usiadłam na leżaku i wytarłam z policzka pojedyńczą łzę.Może ja nie chcę,żeby ktoś go odsunął ode mnie ? Tak to na pewno to,bo przecież co innego.Ale czy to by aż tak bolało ? Sama nie wiem,dziwne uczucie.Ostatnio coraz cześciej przyłapuję się na rozmyślaniu o nim,o jego oczach,o nim całym.Ale z tym koniec,to mój brat i tak zostanie.Ale kurwa,ta dziewczyna,uważa ją za lepszą ode mnie ? Może ktoś mu mnie zastapi,nie przezyła bym tego.Yh,koniec,stop.Olivia,daj spokój.
Dłuższy czas spędziłam na patrzeniu się przed siebie i piciu drinka.W pewnym momencie poczułam czyjąć dłoń na swojej.Czyjąś,wiadomo że jego,tylko on wydziela takie ciepło.
- Co tu tak sama robisz - próbował się usmiechnąć,choć widać było,że walczy z samym sobą.Alkohol zdążył zrobić swoje.Mimowolnie lekko się uśmiechnęłam.
- Chciałam się przewietrzyć - wciąż nie odrywałam wzroku od trawnika.
- Olivia. - Mikkel wziął twarz w moje ręce - spójrz na mnie - spojrzałam i to był mój błąd.Mikkel przybliżył swoją twarz,wiedziałam co chciał zrobić,ostatkami sił opanowałam się i gwałtownie wstałam.
- Jesteś żałosny,najpierw jakaś laska,teraz pewnie ona zajęła się kimś innym to ty nie masz co robić - spojrzałam na niego,z bólem w oczach,ale w jego widziałam to samo ?
- O czym ty pieprzysz ? To nie tak - Wstał,z pewnym problemem,bo kiwał się na boki.Wyglądał śmiesznie,ale tak bardzo chciałam go przytulić.NIE
- Odpierdol się ode mnie,idź się baw,a nie robisz takie scenki - powiedziałam,a po mojej twarzy spłynęła pojedyńcza łza.Nie chciałam,żeby widział mój ból.
Wbiegłam do domu,następnie po schodach i do mojego pokoju.Słyszałam tylko,że ktoś biegł za mną,ale nie zwracałam na to uwagi.Rzuciłam się na łóżko i schowałam twarz w poduszce.Było mi tak bardzo źle i co najgorsze chyba nie chodziło o to,że pokłóciłam się z przyjacielem.
Co dziwniejsze nikt przez dłuższy czas nie wchodził do mojego pokoju,a przecież ktoś za mną biegł.A może mi się wydawało ? Nie,zdecydownie nie,w tym momencie do mojego pokoju wszedł Liglad.Usiadł obok mnie na łóżku,uśmiechnął się i tak po prostu położyl się obok.
Tego właśnie potrzebowałam i on dobrze o tym wiedział.Bo jego wyrazie mogłam wywnioskować,że rozmawiał już z Mikkelem i zdawał sobie sprawę z tego,że teraz nie potrzebujemy rozmowy.
Siedzieliśmy tak dłuższy czas,kiedy Liglad odsunął się - Pogadajcie na spokojnie,a co ważniejsze na trzeźwo,ja tam trzymam kciuki za was - szturchnął mnie w ramię i wyszedł.
Czyli co,mam czekać do jutra ? Gdy jesteśmy pokłóceni jest mi tak strasznie źle,nie potrzebnie chyba tak naskoczyłam na niego.Przecież on jest zalany,to czego ja oczekuję,że przejmie się ? A może jutro już nie będzie pamiętał ? Nie,no idę go poszukać.
Zeszłam ze schodow,a raczej biegłam.- Michelsen ! Widziałeś Becha - On oczywiście nie mógł kompletnie skupić wzroku na mnie - Michelsen kurwa ! - wydarłam się,próbując przekrzyczeć wszelkie hałasy i muzykę.
- Na chuj się drzesz,na tarasie śpi - kiwając się na boki,wrócił do dziewczyny,z którą wczesniej się bawił.Ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych,po drodze natykając się na Tori i Michaela,delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem.
Na leżaku spał Mikkel,tak słodko wyglądał i bezbronnie.W tym momencie byłam niesamowicie zła na siebie,że tak go potraktowałam,przecież to mój Bech,kochany brat.oby tak już było zawsze.
Bez namysłu położyłam się koło niego,a moja głowa zaległa na jego klatce piersiowej.Kątem oka zobaczyłam jeszcze,że delikatnie się uśmiecha,jego uścisk stał się zdecydowanie mocniejszy.
*Oczami Mikkela
Gdy ona jest blisko mnie,to nic się nie liczy.Tak po prostu chcę ją chronić,chcę żeby czuła się bezpiecznie.Uwielbiam ją,jej zapach,oczy.Są momenty,w których jestem o nią zazdrosny,boję się że kiedyś ktoś mi ją zabierze.
Może i jest to samolubne,ale chcę być u niej zawsze na pierwszym miejscu,nie potrafiłbym oddać jej nikomu.Dobra Bech,puki co leży obok Ciebie,dziewczyna idealna.Dopilnuj jej.
*Oczami Olivi
Zdecydowanie nie potrzebowałam wiele,tylko jego.Mam nadzieję,że jutro będzie okazja do rozmowy,a może nie będzie trzeba ? Zobaczymy.
Nie długo dane było im już rozmyślać,bo morfeusz zabrał ich do swojej krainy.
Budząc się czułam,jak moja głowa wiruje.Podniosłam się do pozycji siedzącej,czego od razu pożałowałam,natychmiast poczułam niesamowity ból.Mikkel chyba też odczuwał coś podobnego,bo jego czoło było zmarszczone jak nigdy.
- Wszystko twoja wina - powiedziałam,chcąc się zaśmiać,ale jednak nie miałam na to sił
- O czym ty do cholery mówisz ? - spojrzał na mnie,jak na idiotkę.
- Tak szybko poszedłeś spać i ja dołączyłam i teraz kac morderca - ostatkami sił zaśmiałam się,przukładając dłoń odruchowo do czoła.
Mikkel nic nie odpowiedział,wstał i ruszył w stronę drzwi wejściowych.Powpli podniosłam się,wchodząc do domu zauważyłam śpiącego Liglada na kanapie,a tuż obok niej,na podłodze Michelsena.Rozglądałam się dookoła,niestety zdecydowanie nie obędzie się bez porządnego sprzątania.
Zrezygnowana poszłam do kouchni,gdzie Mikkel połykał już tabletki przeciwbólowe.Wzięłam jedą i popiłam wodą.
- Olivia ? - poczułam jego ciepłą dloń na biodrze.Odwróciłam się,patrząc na niego pytająco.
- Przepraszam za wczoraj,to było niepotrzebne,chcę żebyś wiedziała,że z tą dziewczyną to nic nie znaczyło - jego oczy błyszczały,ukazując pewną nadzieję ?
- Daj spokój,masz rację niepotrzebne,ja też nie powinnam tak gwałtownie zareagować,a co do tej laski,to już nie moja sprawa,nie musisz mi się tłumaczyć - prawda była taka,że cieszyłam się,że coś takiego powiedział
- Po prostu chcę,żebyś to wiedziała.To co,zapominamy ? - szeroko się uśmiechną
- Ale o czym ? - zaśmiałam się,lecz mimo wszystko nie do końca chciałam zapomnieć,sama nie wiem czego chcę i co się ze mną dzieje.
Do pomieszczenia z wielkim hukiem wlecieli MJJ I MM,rzucając się natychmiastowo na tabletki przeciwbólowe.Najwidoczniej nie tylko nas to męczyło.Wyglądali komicznie,co wywołało mój śmiech
- Chłopaki macie chwilę i sprzątamy,pamiętaj Bech co mi obiecałeś i nie odpuszczę Ci - pokiwałam palcem i wbiegłam po schodach,w celu ogarnięcia swojej osoby.
Dało się jeszcze usłyszeć ich ciche jęki,no ale cóż.Balowali to niech sprzątają,nie będę sama spędzała nad tym całego dnia.Po umyciu i ubraniu się,zeszła na dół.Moje zdziwienie było wielkie,gdy zobaczyłam już sprzatających chłopaków.
Zeszło nam z dwie godziny,po czym podszedł do mnie Liglad - Trzymam za was kciuki - szepnął mi do ucha,po czym cała trójka wyszła z ojego domu.
Co on ma na myśli ? Jacy oni są trudni,ostatnio żadnego z nich nie rozumiem.Każdy zachowuje się dziwnie,nawet moja mama,ale co gorsze ja sama też.