korzystając z okazji, że za tydzień i trochę zaczynają mi się wakacje (i tu śmiem wtrącić triumfalne HA! już za parę dni, za dni parę, wezmę plecak swój i gitaaaaaaarę.)
tak tak ZNOWU Sopot (te zdjęcia nie skończą się nigdy, a nowych nie ma;D)
tym razem poranek.
od prawej:
maciek skupiony na pisaniu smsa do ewci
stasiu popadł w lekką zadumę, nostalgia jakaś czy coś?
mateusz z niedowierzaniem patrzy na stasia myśląc 'to nie możliwe, żeby on myslał'
ja ze zniesmaczeniem patrzę na coś w oddali (cóż to mogło być?!)
a bęben... cóż, bęben jeszcze wczorajsza nie przerywa snu.
a przed nami suto zastawiony stół.
a ze spraw bieżących.
yy. matury to jeden wielki syf.
pinki i mózg.
wykażemy wszyscy paraboliczny charakter opowiadania. taa.