ja po prostu z niektorych ludzi nie moge... i nie chodzi mi tylko o jakies tak puste nastolatki z takich 'dojrzalych' brechtam najbardziej bo mam ku temu powodu i byc moze tylko mnie tosmieszy i inni moga uznac ze jestem conajmiej dziwna ze uwazam ze pozjadalam wszystkie rozumy i tp. i chuj mnie to obchudzi. :P niech kazdy mysli co chce i robi sobie z tymi myslami co uwaza ;P mi to wisi i ogolnie to mi juz wszystko wisi. ;p chcialabym pozdrowic z tego miejsca wszystkie fiuty przez ktore plakalam. tak plakalam. az sama jestem w szoku. ale odnalazlam lzy. moze to i dobrze? * Bo mniue zabolalo to co sie stalo i lakalam. o niektorych osobach w ogole zapomnialam co mnie w sumie nie boli tylko zadziwia... czuje jak powoli plycieje (*) a chciałabym odnalezc siebie ta z 2kl. gimnazjum taka melanchilijna w takim fajnym stanie mysli... ostatni raz bylam taka w h... nie wiemkiedy i to tylko na chwilke podczs rozmowy z jarkiem ktorego rozwniez pozdrawiam bo czemu nie :P skoro moge to co sobie bede zalowac :) Tak Jarosławie, fanie kobiecych nóg, pozdrawiam Cię:) wracajac do watku glownego ktorego brak ale najprawdopodobniej chodzi w nim o mnie o chcialabym jeszcze powiedziec ze patrzac na siebie zdaje sobie sprawe z tego ze plycieje i juz dawne artosci nie sa dla mnie takie wane znow utracilam swoj cel i nie wiem do kad zmierzam i przestalam robic to co robilam by dojsc do tego celu. co jest normalnebo jak sie nie ma zielonego pojecia dokad sie idzie to sie przystaje a jak ktos nie przystaje to w chwilach zwatpienia zwalnia... no ale co? do przodu. caly czas do przodu... byle zdac, byle oddychac, byle jakos to bylo. w sumie jedyne no mi mniej wisi to polski. moje podejscie nie jest dobre ale chyba najlepsze z tego wszystkiego. jakos tam sie niby staram i jakos tam niby cos robie. i niby jakos to idzie. i teraz 3 dni w odosobnieniu. ciekae jak to wytrzymam. jestem chodzacym teatrem ktory tworzy spektakle, gdy tego potrzebuje, a ja potrzebuje non stop udawac kogos kim nie jestem bo nie wiem kim jestem dokad zmierzam i po co to wszystko. nie iem i juz moze sie kiedys dowiem ale watpie. co bedzie to pedzie... cczuje sie jakbym pokrywala sie jakims dziwnym pancerzem, gruba warstwa czegos.... i to mnie ochrania przed odbieraniem bodzzcow. znieczulam sie na rzeczywistosc na swiat i co najgorsze na sama siebie. nie ma juz prwie osob waznych a jak sa too sie z nimi klucei jest chujnia z patatajnia. sory was bardzo ludzie ale nie potrafie byc wasza nie wiedzac kim jestem. jestem teraz egoistka bo uwazam ze zeby pokochac innych i oddac sie im potrzeba najpierw poznac siebie lub sebie pokochac... niestety n moje nieszczescie jestem z tych ktorzy potrzebuja TEJ JEDNEJ JEDYNEJ osoby by siebie pokochac i odnalezc siebie. i tu kolo sie zamyk..
A ta notke chcilabym dedykowac Tomaszowi(Melonowi), bo kiedys mi napisal, ze na tym blogu pisze lepsze notki ;)
aha i sorki za wszelkiego rodzaju bledy