Za równe szesnaście dni minie pół roku od naszego pierwszego ''spotkania'', mojej beznadziejnej wiadomości i informacji na gg, że mam wiadomość od numeru, który w mojej liście kontaktów nie figurował. Przez ten czas udało Ci się mnie poznać tak, jak jeszcze nikomu innemu. Nauczyłeś się rozpoznawać mój nastrój po zaledwie kilku słowach, czy literach wystukanych na klawiaturze i czasami mam wrażenie, że wiesz o mnie dużo więcej, niż ja sama. A ja zrozumiałam, że mam w Tobie oparcie. Czasami ciężko mówić mi o wielu rzeczach i słowa nie chcą przejść przez gardło, ale Ty mniej, lub bardziej cierpliwie czekasz, aż wyrzucę z siebie to, co sprawia, że na moment tracę oddech. Wysłuchujesz moich głupich tekstów na mało poważne tematy i słuchasz o moich problemach. Jestem w stanie powierzyć Ci każdy mój sekret, który skrzętnie skrywałam przed całym światem, czuję wtedy wielką ulgę i spokój. Wiem, że mogę dzielić się z Tobą nie tylko tym, co dobre, ale też moimi smutkami i rozczarowaniami.
Przemawia od Ciebie zrozumienie i empatia. Jesteś ze mną szczery i jako jednemu z niewielu pozwalam Ci na krytykowanie moich zachowań, bo uwielbiam wiedzieć, co myślisz. Upartość to mimo wszystko też coś, co w Tobie cenię. A poza tym lojalność, bo wiem, że taki na pewno jesteś. A przynajmniej taką mam nadzieję. Polubiłam ton Twojego głosu i lubię nawet, kiedy się na mnie niby-obrażasz, żeby za chwilę się roześmiać i nazwać mnie głuptasem. I lubię, kiedy mówisz, że jestem trochę Twoja, lubię, kiedy wspominasz, że połamiesz mi długopis na 18 części i, że Ktoś jest pedałem. Lubię nasze wieczorne rozmowy, te Twoje wkręty, lubię, kiedy napomkniesz czasami, że jestem dla Ciebie ważna. Lubię sobie przypominać Twoje oczy i lubię Twoje zdecydowanie. Lubię chyba wszystko, co w jakikolwiek sposób jest związane z Tobą.
I wiem, że piszę strasznie nie na temat, poza tym się powtarzam, bo na pewno wiesz o tym wszystkim, ale skoro są Twoje urodziny, to chcę Ci o tym przypomnieć. A jeśli chcę skończyć tę notkę do wieczora, to chyba powinnam się w końcu zabrać za to składanie życzeń, bo nie zdążę, a czeka mnie jeszcze prawie czterysta pytań do nauczenia na konkurs z historii, więc część właściwą i pewnie najkrótszą czas zacząć.
Życzę Ci, by uśmiech prowadził Cię przez całe życie, pokazywał drogę w tym poplątanym świecie i nauczył, jak przezwyciężać trudności. Żebyś nauczył się patrzeć, bo czasami to, czego człowiek potrzebuje leży nam pod nogami, a my szukamy szczęścia w chmurach. Żebyś zawsze dążył do celów, które sobie wyznaczysz. Nawet, kiedy wszyscy dookoła mówią, że nie masz szansy na ich realizację, bo najważniejsze jest robienie tego, co się kocha. Wiary w siebie, żebyś się nie poddawał, gdy życie czasami rzuci pod nogi kila kłód. Życzę Ci prawdziwych przyjaciół, na których będziesz mógł liczyć w każdej sytuacji. Umiejętności śmiania się z samego siebie i przy okazji nieprzejmowania się tym, co sądzą o Tobie inni. I tego, by nasza przyjaźń nigdy się nie popsuła. Po prostu szczęścia, Danielu.
Ironia losu. Zabawne, do czego człowiek staje się zdolny, gdy w grę wchodzi coś, czego nie może mieć.
* * *
Obiecuję, że zapomnę. Obiecuję.
I lubię jeszcze, kiedy mówisz, że jestem Twoja.