Krasnal w czerwonej czapce podarował mi pięknie opakowaną czarę nadziei. Błękitny płyn zmienia się we wrzącą krew, a zapach rozczarowania unosi się w powietrzu. Moje myśli podszyte lękiem gonią po autostradzie pełnej niepokoi. Co chwilę słyszę w pobliżu rozbrzmiewający huk zderzenia i mózg staje w płomieniach. Gdzieś w okolicach serca roznosi się złośliwe echo i tętnicami płynie w moich kończynach, bym nie mogła wykonać żadnego ruchu nie pomyślawszy wcześniej o Tobie. Zagubiłam gdzieś sens. Właściwie znikał po kawałku zawsze, gdy w rozmowie pojawiało się znienawidzone przeze mnie imię. Byłeś podmuchem świeżego powietrza. Każdy lekki wiatr prędzej czy później zmieni się w wichurę. I nie mów do mnie już nic, prócz tego, że Ci na mnie zależy. Zupełnie inaczej, niż mi na Tobie. Choć to niełatwe, prawda? Choć wiesz, że nie możesz. Bo to nie ja powinnam być mną. Zawieszeni wśród miejsc, możemy ufać dowolnym snom. Zapraszam na chaos naszych wyobrażeń. Błyskotliwie. Komedia. I pamiętaj, że jakby coś, jakby coś...
...to nic, to nic.
kurwajegojebanapierdolonamać!
Sama nie wiem, co zrobię, gdy Cię jutro zobaczę. O ile w ogóle zobaczę.
powiedziałeś, ża na moim miejscu byś ryzkował. no cóż, nie jesteś na moim miejscu. a ja czuję się wyjątkowo źle po tej stronie. cholera. jak mam Ci o tym powiedzieć, nie tracąc tego, co między nami? bo wiem, że wiesz. bo kiedyś mówiłam. ale nie pamiętasz, prawda? nie chcesz tego pamiętać. ja też nie chcę. a muszę. ukryte. <3