umówiłabym się na randkę...
tylko jak to się robi? Jak sama to zaproponuje to wyjdę na desperatkę i on ucieknie, a jak nie ucieknie to znaczy, że on jest desperatem. Mam siedzieć na tyłku i czekać? przecież to śmieszne!
...a w zasadzie to po co mi ta randka?
nie chce się wiązać, dość mam już smyczy i obroży - chcę swobody, wolności!
w sumie to chcę jeszcze zabawy... i tańców i szaleństwa i alkoholu i tego cudownego wrażenia, że żyje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, że to najlepiej spożytkowane sekundy w całym moim życiu.
tylko czy można się tak poczuć poza ODME?