Wczoraj idelanie, znów wlane w siebie hektolitry alko. Wróciłam o 5 to też już prawie norma, kumpel odebrał mnie po 1 ale zabrał mnie w takie cudowne miejsce z takim widokiem i serio myślaam, że takie widoki tylko w filmach. Oczywiśćie w zanadżu kolejne piwka i gadka szmatka bez głębszego sensu. Impreza u mnie co piątek to już tradycja hah. Zostanę jebanym alkoholikiem :D haha W czwartek znów lecimy z tematem, pomijam fakt że nasz babski nigdy tak nie wygląda. Zawsze znajdzie się tam paru rodzynków :D Chciałam poćwiczyć ale to jak się czuję, mija się kompletnie z celem. Mam rewolucję żołądkową i tylko to powstrzymuje mnie przed ćwiczeniem. Hah boję się, że najmniejszy ruch spowoduje że wszystko zwrócę. Może mi to przejdzie do 20 mam czas i zrobię to co mam zrobić. Potem praca, stoję dziś sama i błagam by w klubie nie było dużo osób bo przecież nie wyrobię ; o No nic lecę pogarniać co nieco i może wezme jakaś tabletkę bo mój brzuch wariuję. Poza tym jest wszystko perfecto! :D
Cała ja najadłam się tostów z czoskiem i wali ode mnie na pół km. Genialna ja, myję te zęby kolejny raz i nic haha :D współczuję dzisiejszym klientom :D