dawno, dawno mnie tu już nie było. nie mam jakoś na to czasu, chęci, weny. ostatnie dni, tygodnie są cięższe. trudno sobie wszystko poukładać. strach przed stratą bliskiej osoby, strach spowodowany tym, że nie możesz dać Jej tego co Ona daje Tobie, strach przed zranieniem Jej.. walka w głowie co mam zrobić, żeby wybrnąć z impasu. zamykam się z problemami w sobie, wracam do samotności z muzyką, wracam do tego, gdzie jestem bezpieczny, gdzie strach nie ma miejsca, wracam do tchórzostwa i uciekam.. chciałbym, ale nie zmuszę siebie, nie zmuszę serca. powiedzieć tylko te dwa słowa, ale nie powiedzieć tylko, ale je czuć i być świadom. nie rzucić ich na wiatr, nie powiedzieć ich na wyrost. samo bycie to nie wszystko.. jesteśmy/byliśmy strasznie słodcy na tym zdjęciu. dopóki w grę nie wchodziły tak bardzo uczucia to nie bałem się. ja po protu się nie nadaje, nie umiem być z kimś, najlepiej mi samemu, samemu ze sobą i muzyką. w tłumie trzeba umieć zagrać, w samotności można być sobą...
linkin park - in the end
happysad - długa droga w dół
switchfoot - you
I tried so hard and got so far in the end it doesn't even matter.
I had to fall to lose it all in the end it doesn't even matter.
Wiesz co jest gorsze od płakania w poduszkę?
Pustka.
Taka chwila kiedy po prostu siedzisz i wpatrujesz się w niebo, wiesz, że nie możesz nic zrobić i ogarnia cię to przerażające poczucie bezsilności, które zżera cię od środka.
A Ty nie robisz nic.
Po prostu się przyglądasz.
Czujesz wewnętrzną niemoc.
Niechęć do świata przeraża cię bardziej niż, że fakt, że kończy się świat.