Reszta w poprzedniej notce. :D
Rozdział 1 CD
Zaczęłam sprzątać.
Na pierwszy ogień poszedł salon. Poukładałam na półkach i wytarłam kurz. Przygotowałam ciepłą wodę i umyłam podłogę.
Następna w kolejce była łazienka. Tutaj było trochę więcej sprzątania. Weszłam do kabiny prysznicowej i dokładnie ją wyszorowałam. Umyłam toaletę i spłukałam wodę. Teraz pozostało mi tylko wyczyścić lustro i ogarnąć półki z moich wszystkich zbędnych kosmetyków.
Nie maluję się często, tylko okazyjnie, a tak na co dzień maznę tuszem rzęsy i nic więcej. Ale lubię posiadać kosmetyki, bo wtedy czuję się taka dowartościowana.
- Gotowe - dobiegł mnie głos Kevina z kuchni.
- A co to jest? - Podeszłam i powąchałam. Kev się zaśmiał.
- Makaron z serem. Jak myślisz, będzie smakował twoim rodzicom?
O wilku mowa., a raczej o wilkach. Właśnie weszli do domu.
- Zaraz się przekonamy - powiedziałam.
- Musisz mnie przedstawić twoim rodzicom.
- A może zamiast tego, pobiegniesz do mojego pokoju, wyjdziesz przez okno i wrócisz później?
- Obawiam się, że już nie zdążę - uśmiechnął się. Mama weszła do kuchni - dzień dobry - zwrócił się do niej.
- Dzień dobry - mama miała minę, jakbym robiła coś złego, zapraszając Kevina.
- Mamo, to jest Kevin Thompson, mieszka w domu obok.
- Myślałam, że nie lubisz chłopców.
- Mamo! To, że nie zapraszam chłopców do domu, to nie znaczy, że ich nie lubię, tak?
- Dobrze, dobrze - uśmiechnęła się.
- Kevin przygotował dla was obiad. Chwila, co to było? - Spytałam.
- Makaron z serem - wtrącił się.
- Ach tak, dziękujemy - powiedział tata.
- To może... my pójdziemy na górę... do pokoju? - Zaproponowałam.
- Oczywiście - odrzekła mama.
Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam go za sobą po schodach.
- Spokojnie. Zwolnij, dojdę.
- No tak - zrobiłam zawstydzoną minę.
Weszliśmy do mojego pokoju. Kevin zaczął się rozglądać dookoła. Wypatrzył starą, podniszczoną deskorolkę, która leżała w kącie pokoju.
- Wow! Nie mówiłaś, że umiesz jeździć na deskorolce. Dużo potrafisz?
- Jeżdżę na desce. Nie potrafię dużo. Umiem tyle, żeby ujechać i się nie przewrócić.
- A nauczysz mnie? Chociaż tyle?
- Kiedy indziej, okej?
- Okej. Nie nalegam.
- Usiądź, dobrze?
- Gdzie mogę usiąść ?
- Usiądź na moim łóżku.
Usiadłam koło niego. Nie miałam pomysłu, o czym mogłabym z nim rozmawiać. Siedzieliśmy wpatrując się w siebie.
- Lubie cie - powiedział, przerywając w końcu ciszę.
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się.
- Chyba lepiej będzie, jeśli pójdę.
- Dlaczego?
- Nie zauważyłaś, że na zewnątrz robi się już powoli ciemno? Moja mama będzie się martwić.
- No tak, rozumiem - siedząc i patrząc w jego oczy, nawet nie zauważyłam zmiany pogody na zewnątrz.
- No to dobranoc.
- Dobranoc.
Wyskoczył przez okno i zwinnie przeszedł do swojego pokoju. Zastanawiałam się, jaki pretekst wymyślić, aby znowu go zobaczyć.