"Requiem dla śmierci"
Bądź łaskawa dla mnie, wiem że tu jesteś.
Gdzieś w oddali słyszę Twe zagorzałe serce.
Wyobraźnia płata mi figle, czy to mara
Ty jesteś tu z moją klepsydrą, czekasz - to prawda?
W sumie, nic ciekawego, patrzeć na Twe zimne oczy.
Z obojętnością planujesz, jak ze mną odpowiednio skończyć.
Zgadzam się na wszystko, nie musisz mną pomiatać.
Zadowolę się wszystkim, nawet pętlą wokół mego gardła.
Pomimo tego, że to nie mój czas, nie moja chwila,
Chciałabym, abyś moją mękę w tej chwili zakończyła.
Kosa w blasku księżyca tak pięknie się mieni.
Chciałabym w końcu zobaczyć skrawek rajskiej zieleni.
Nie jesteś pewna, zamierzasz przeczekać.
Wolisz poobserwować, dobrą chwilę na mą śmierć upolować.
Kryjesz swe kościste palce gdzieś w kieszeniach.
Nie wydajesz się być taka straszna, jak piszą w różnych książkach.
Odchodzisz ode mnie, kiedy najbardziej Cię potrzebuję.
Gdy najbardziej Twej pomocy oczekuję.
Nie reagujesz na me krzyki, cichsze nawołania...
Być teraz z Tobą - tak bardzo tego chciałam.
Swym postępowaniem okazujesz mi łaskę,
Ofiarowujesz mi życie, abym później doceniła Ciebie bardziej.
Będę czekać, aż mnie znowu odwiedzisz.
Zaparzę herbatę, usiądziesz, pogawędzisz
i zabierzesz mnie wtedy ze sobą...
Następnym razem będę na wędrówkę z Tobą przygotowaną.
____________________________________________________________________
Coraz bardziej się zapadam.
Chociaż mam wiarę, siłę jako taką.
Z Tobą czy bez ciebie,
We śnie czy na jawie,
To już bezznaczenia.
Wiem tylko, że umiera we mnie nadzieja.