mam dość tego udawanego uśmiechu...
słabo mi.
idziesz chodnikiem, z twarzą ku ziemi...
Wpatrujesz się w jeden, martwy punkt...
dochodzisz do ulicy, nie rozglądasz się...
zamykasz oczy, a łzy same ciekną po policzku...
Nie lękasz się, idziesz przed siebie...
Potykasz się o krawężnik, otwierasz oczy...
Będąc 'bezpieczny' wybuchasz płaczem..
Do 'domu' wracasz brzegiem ulicy, niechętnie...
'domu' - miejsca, w którym zawsze czułeś się obco...