Witaj w moim świecie.
"Jesteś dla mnie jak tlen. Nie odchodź - powoli przestaję oddychać.."
Patrzałam na niego nie potrafiąc uwierzyć w to, co przed chwilą powiedział. Ja? Gwiazdą? Coś takiego! Niech sobie nie myślą, że mogą tak nagle zrobić ze mnie sławę Wcześniej jakoś nikt sie mną nie interesował.. A może jednak nie mam racji. Przecież zawsze o tym marzyłam. Wreszcie będę rozpoznawana na ulicach, a mój sierociniec na tym zyska. W końcu wychowali przyszłą piosenkarkę.
- Haaaaaaaalo? To jak? - Justin potrząsnął mą osobą udawając zniecierpliwionego.
Taką decyzję nie powinno się podejmować od tak, hop siup! Potrzebowałam czasu do namysłu, więc stanowczo odparłam:
- Pozwól, że się z tym "prześpię". To dla mnie duże zaskoczenie...
- Rozumiem, nie ma sprawy. Jakby co, tu masz mój numer. Gdybyś potrzebowała pomocy to dzwoń, chętnie Cię wesprę..
Byłam oczarowana jego uprzejmością i troskliwością. Przyznam szczerze, ja nie byłabym zbyt chojna dla człowieka, którego poznałam zaledwie kilka godzin temu. On był wyjątkiem.. Czułam, że właśnie takiego przyjaciela potrzebuję. Następnie pożegnałam się z nim i pognałam do samochodu. Czekała nas długa droga, a ja miałam chwilę na przemyślenia.
- I co zamierzasz zrobić? - zapytał nagle Max opychając się bułką z czekoladą w środku.
- Max'io! Nie mów z pełną buzią. - zawróciła mu uwagę Amanda, która oderwała się od słuchania piosenek Biebsa.
- Słuchajcie, muszę to wszystko poukładać w mojej głowie. Jak to ogarnę, dam Wam znać. - uśmiechnęłam się i potargałam blond włosy Max'a.
Wróciwszy do domu nie miałam na nic ochoty. Moja łepetynka aż roiła się od różnorodnych myśli, kłębiły się niczym węże. Położyłam się na łóżku, chwyciłam gitarę i zaczęłam nucić "That should be me" Justina Biebera. Mój śpiew przerwała Emma, która wparowała do mojego pokoju z kubkiem gorącego kakao.
- Jak ninja! - naśmiewałam się z jej wejścia i zrobiłam pozę a`la kung fu
- Głuptasie, masz, trzymaj. - Em wręczyła mi napój i stwierdziwszy, że nie będzie mi przeszkadzać opuściła moje lokum
Dalej nie wiedziałam co mam uczynić z propozycją, jaką mi złożono. Bałam się..
Godziny mijały nieubłaganie. Wylegiwałam się bezczynnie i nie umiałam poradzić sobie z podjęciem WŁAŚCIWEJ decyzji.
W końcu przełamałam się i postanowiłam zadzwonić do Justina. Może on pomoże mi się z tym uporać.
- Słucham? - usłyszałam jego głos.
- Hej, tu Lili.. Nie przeszkadzam?
- Oczywiście, że nie. Pamiętaj, dla Ciebie jestem dostępny w każdej porze dnia i nocy.
Szczerzyłam się sama do siebie. Przyznam, nie potrafiłam tego powstrzymać.
- Jak myślisz, co mam zrobić? - zapytałam bezsilnie
- Powiem Ci jedno: ja też miałem wątpliwości, ale nie żałuję. Do odważnych świat należy, więc kosztuj go, póki masz takową szansę.
Jego słowa dały mi wiele do myślenia, miał rację, powinnam spróbować.
- Dzięki, Justin. Mam nadzieję, że nie będę tego żałować. Jakby co, to będzie Twoja wina.
- Haha, sprytnie. Już nie mogę się doczekać, kiedy wystąpisz w moim nowym albumie. Lili... Witaj w moim świecie!
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas. Byłam już pewna, że chcę nagrać swoją płytę. Jest takie powiedzenie: "Kiedy życie daje Ci cytryny, zrób z nich lemoniadę". Ja będę się tego trzymać! :)
Dodaję szybko notkę, gdyż zaraz wychodzę ;)
i jest kolejny, czwarty już, rozdzialik ;>
co o nim myślicie, smerfy? :*
+ Jutro pokomentuję, bo dziś juć chyba nie zasiąde do kompa :):)
+ Życzę powodzenia Natalce w pisaniu opowiadania <33
PAŚKA :*
WPADAJCIE:
http://www.photoblog.pl/krainaxcytatow
:):):):):):)