Niekoniecznie kolorowa rzeczywistość.
"Szczęście spotyka Cię w najmniej spodziewanym momencie.
Tak po prostu, przychodzi, i samo puka do drzwi twego serca. "
Szare mury sierocińca - tak, to właśnie mój świat. Jestem Lilianne, ale mówią na mnie Lili.
Mieszkam w domu dziecka właściwie od zawsze. Mówcie co chcecie, ale dobrze mi tu. Teraz mam już 16 lat i jestem PRAWIE dorosła, chociaż moja opiekunka Emma nie zgadza się z moim stwierdzeniem. Nie znałam mojej biologicznej matki i podjerzewam, że nie chcę jej poznać. Prawdopodobnie była za młoda, aby wychować takiego dzikusa, jakim jestem. Czasami wyobrażam sobie, że jestem sławną piosenkarką, mam męża i dwójkę dzieci. Tak, tak, wiem - za dużo fantazjuję! Kocham muzykę, nawet sama piszę teksty. Zazwyczaj wyrażam w nich to, co w danym momencie czuję. Czasami w tworzeniu pomagają mi Amanda i Mandy - papużki nierozłączki, młodsze koleżanki z pokoju obok. Uwielbiam je, choć bardzo często doprowadzają mnie do szału. Powinnam także wspomnieć o Chris'ie i Max'ie, którzy przed chwilą wpadli poczęstować mnie kanapkami własnej roboty, które prawdę mówiąc nie wyglądały najlepiej. To takie małe, kochane łobuziaki. Gdy w pobliżu kręcą się "papużki nierozłączki", o których pisałam wcześniej, bliźniaki tracą głowę! Oh, te pierwsze zauroczenia. Ja wraz z Emmą staramy się dawać im rady dotyczące zdobycia serc ukochanych, ale same nie jesteśmy w tym specjalistkami. Jestem typową buntowniczką, kiedy ktoś zalezie mi za skórę, będzie z nim BARDZO BARDZO źle! Nauczyła mnie tego Lucy, moja świętej pamięci najlepsza przyjaciółka. Dzieliłam z nią pokój, to ona zaraziła mnie miłością do muzyki. Była ode mnie starsza o jakieś 4 lata, ale rozumiałyśmy się bez słów. Niestety, pewnej nocy wymknęła się na imprezę, a wracając zginęła w wypadku samochodowym, przez pewnego starego ramola pijaka, w którym biedaczka się zabujała. Długo nie mogłam otrząsnąć się po jej śmierci, ale któregoś dnia zrozumiałam, że Ona nade mną czuwa. Przez ten cały czas wspierała mnie Emma, która również musiała pogodzić się ze stratą swej matki - założycielki naszego domu dziecka. Było nam trudno, ale dałyśmy sobie radę. W końcu jesteśmy mistrzynami! To chyba tyle o mnie i o ludziach, którzy mnie otaczają. Teraz zacznę opowieść, o bardzo ważnym dla mnie dniu. Zaczął się tak niespodziewanie.. Jak zwykle rano wstałam, ogarnęłam się i walczyłam z dokuczającymi mi bliźniakami. W pewnej chwili zrobiło się groźnie, więc Em musiała wkroczyć do akcji. Potem natomiast zaszyłam się w czterech ścianach mojego pokoju. Dostałam jakiejś weny twórczej, więc zabrałam się do pisania tekstów. Moim tematem głównym było albo okrutne życie, albo długotrwała miłość. Sama nie miałam chłopaka, ale wzdychałam do wielu z gwiazd pop-u. Jednym z nich był Justin Bieber, piosenkarz młodego pokolenia. Ah, te jego prześliczne oczy! Oczywiście, nikt nie wiedział o moim zauroczeniu do tego gwiazdora. Po kryjomu słuchałam jego piosenek, a czasami oglądałam jego zdjęcia wraz z Mandy i Amandą. Ale jak to na buntowniczkę przystało, udawałam, że jest mi obojętny. Wracając do tamtego dnia - moje tworzenie przerwał mi pisk jednej z nierozłączek, która machała mi jakimś plakatem przed oczami.
- Patrz, patrz! Szukają chętnych i uzdolnionych młodych artystów do wystąpienia w programie "Młodzi artyści i ich idole."Liiiiiiiiiiiiiili! To dla Ciebie ogromna szansa, masz talent, dziewczyno! - Amanda była bardzo podekscytowana. Chwilę się wahałam, ale potem, gdy zebrało się całe towarzystwo zdecydowałam, że spróbuję. A może to moja wielka szansa?
I jak wam się podoba?
Nie jestem za dobra w pisaniu, ale mam nadzieję, że nie wyszło aż tak źle.
pozdrawiam ;*;*;*;*