Najsłynniejszym przypadkiem dzikich dzieci są dwie dziewczynki, znalezione we wschodnich Indiach w październikowy wieczór 1920 roku w Midnapore.
Wielebny Joseph Sign postanowił rozwiązać zagadkę dwóch przedziwnych zjaw, które od pewnego czasu gnębiły mieszkańców wioski. Zaczaił sie na drzewie i wieczorem dostrzegł dwa dorosłe wilki wychodzące z jamy pod mrówczym kopcem, za nimi podążyły dwa szczenięta i dwa demony, odstraszające swoim groteskowym wyglądem. Jednak gdy kapłan przyjrzał im się uważniej spostrzegł, że są to ludzkie dzieci.
Schwytano je, okazało się, że były to dwie dziewczynki, jedna miała zaledwie półtora roku, a druga około lat siedmiu. Zawieziono je do sierocińca i nadano imiona, młodszej Amala, starszej Kamala. Ludzie wzięli sobie za punkt honoru nawrócenie ich na człowieczeństwo.
Młodsza zmarła po roku, nie nauczywszy się chodzić w postawie pionowej, ani mówić. Kamala wtedy zapłakała, naukowcy uznali to za przejaw ludzkich uczuć, których nie zapomniała mieszkając w wilczej jamie.
Kamala dożyła 16 lat, umiała chodzić w pozycji wyprostowanej i nauczyła się 30 podstawowych słów, oraz zasmakowała w gotowanych potrawach.
Do dyskusji i przemyślenia zostawiam kwestię tego, czy ludzie mieli prawo wyrywac je ze środowiska, które znały od zawsze.
A także przypisywaniu tylko człowiekowi uczuć rozpaczy czy smutku po stracie kogoś bliskiego. Wiadomo przecież, że zwierzęta, gdy zginie ich młode potrafią rozpaczać, lub nie przyjąć tej wiadomości do swojej świadomości, często też umierają w miejscu, gdzie ostatni raz widziano, np ich właściciela.