Dwa koniki z Woli Sękowej na Podkarpackim.
Prima była kochana, a Kamis...
Troche mniej, ale na pewno dostarczył mi niezapomnianych przeżyć...
Poniósł mnie tak, że prawie mame moją stratowaliśmy...
Myślałam, że tego nie przeżyjemy.
Ale w końcu nie było tak źle...
A na Primie...
Na Primie pierwszy raz jeździłam na oklep...
Też niezapomniane...
Bo była wtedy bardzo szczupła i jej kręgi dosyć mocno było czuć...
To też przeżyłam...
Chyba jestem niezniszczalna :p