- Nie wyglądasz zbyt dobrze.
- Nie przypominam sobie, bym prosił fragment mojej wyobraźni o opinię.
- Autokrytycyzm leży w twojej naturze, nie powinno Cię to dziwić.
- Z tego, co wiem, nie jest autokrytyka a czysta nienawiść względem własnej osoby.
- Myślałem, że udało ci się już zepchnąć to w ciemny kąt swojego umysłu...
- Mam nowe powody, by siebie nienawidzić. Pozwoliłem jej odejść, nie potrafiłem jej zatrzymać...
- Robiłeś, co mogłeś.
- To było za mało. Dawać z siebie wszystko, to za mało... Trzeba czegoś więcej.
- Nie możesz się o to obwiniać. Przecież to była jej decyzja.
- Nie mogę się o to nie obwiniać, w końcu to ja ją zawiodłem, spowodowałem, że zwątpiła we mnie, moją miłość do niej, swoją miłość do mnie...
- Więc bądź na nią zły.
- Nie potrafię być złym na nią. Ja ją kocham.
- Nawet teraz?
- Zwłaszcza teraz.
- Ona tego nie chce...
- Na szczęście nie może kontrolować moich uczuć. Sam kontrolować ich nie mogę.
- Ona ciebie jednak już nie kocha.
- Bzdura. Nie uwierzę w to nigdy. Taka miłość nie kończy się nigdy. Może przygasnąć, może się zaćmić, ale nigdy nie zginie.
- Skąd możesz mieć pewność?
- Czekała na mnie trzy lata. Mnóstwo czasu żeby zapomnieć, przestać kochać...
- Ona chce żebyś zrezygnował, odpuścił...
- A ja nie chcę umierać. A to by znaczyło poddać się.
- Nie możesz bez niej żyć?
- Mogę. Przecież żyłem bez niej już tak długo...
- Więc dlaczego nie możesz po prostu ułożyć sobie życia bez niej?
- Bo nie chcę życia bez niej. Nawet najlepsze, najwygodniejsze życie, ze wszelkimi zachciankami byłoby pozbawione jakiejkolwiek radości. To jak z amputacją kończyny... Na przykład bez ręki można żyć, ale powiedz to pianiście czy chirurgowi. Żyć dla samego życia jest dla mnie bezcelowe, a ona dla mnie jest wszystkim.
- To dlaczego jeszcze oddychasz?
- Nie jadłem niemal nic od trzech tygodni, karmię się tabletkami na sen od kilku dni... Umrę sam, z wycieńczenia, powoli, w cierpieniu. Nikt nawet nie zauważy.
- Nie lepiej szybko, z krótką chwilą bólu?
- Może i lepiej, ale... co jeśli przegapię moment, kiedy ona wreszcie przejrzy na oczy?
- Nie licz na to. Pamiętasz co się stało jak ostatnio okazałeś jej odrobinę czułości? "Precz".
- To się zmieni. Ona mnie kocha. Musi. Inaczej nic nie ma sensu.
- A jeśli ona cię nie kocha? W końcu nie wybaczyła ci chwili zwątpienia...
- Bo ją zraniłem. Sam sobie tego też nie mogę wybaczyć.
- I te wszystkie kłótnie... To też ją raniło.
- Bo się skupiła na samym ich istnieniu zamiast na tym, co najważniejsze, na tym jak udało nam się za każdym razem dojść do porozumienia ucząc się czegoś nowego o drugiej osobie. Przecież tutaj nie chodzi o same problemy, ale o to, że potrafimy je rozwiązać. Jasne, mamy różne poglądy czy gusta, ale zawsze potrafimy rozwiązać te nieporozumienia. Zresztą ona mnie zna i rozumie, wie przecież, że większość tych kłótni była spowodowana moją frustracją z powodu braku bliskości między nami i braku możliwości rozładowania tej frustracji w jakikolwiek inny sposób...
- Nie zdawała się zbyt wyrozumiała...
- To przejściowe. Ona przecież też ma swoje problemy, frustracje...
- I to ma ją usprawiedliwiać?
- Tak. W końcu mnie przy niej też nigdy nie ma, kiedy jestem jej potrzebny.
- I masz zamiar usprawiedliwiać każdą jej akcję? Wybaczyć każdy nóż w plecach i złamane serce?
- Oczywiście, że tak. Nie zrozum mnie źle, nie zapomnę niczego, ale nie mogę podchodzić do niej z otwartymi ranami, z których jątrzy się plaga wątpliwości i pretensji. Tylko bym ją bardziej zranił...
- I naprawdę myślisz, że wszystko się dobrze skończy?
- Nie mam pojęcia. Mam tylko nadzieję.
- Sam mówiłeś, że na nią nie zasługujesz... Może tak jest lepiej, kiedy ona żyje własnym życiem, z kimś lepszym od ciebie?
- Gdyby skupić się tylko na czystej logice, to może i racja, może i będzie jej lepiej, ale miłość, uczucia... to nie ma żadnego związku z logiką! Ja ją kocham, ja wiem, wierzę, że ona nadal kocha mnie. Ona jedyna dostrzegała we mnie pozytywne cechy, dawała mi siłę i motywację do życia, dla niej zrezygnowałem z tak wielu bliskich mi rzeczy, przegoniłem kogoś bardzo mi drogiego dla niej, bo mnie o to prosiła... Nie zostawiłaby mnie tak, bez niczego i nikogo. Nie ona.
- A jednak...
- Jednak co? Że podjęła pochopną decyzję zamiast na spokojnie mnie wysłuchać? Że wyciągała wnioski z moich retrospektywnych analiz zamiast z tego, co miała przed oczami? Pomyliła się. Każdemu się zdarza.
- Podjęła decyzję. Finalną. Nawet nie omówiła tego z tobą, nie odpowiedziała na twoje pytanie... Ona gardzi tobą i twoimi uczuciami. Nawet teraz, pisze do ciebie tylko po to, żeby wbijać kolejne noże w twoje serce.
- Jest zagubiona w lesie własnych uczuć, ale odnajdzie swoją drogę powrotną do mnie. Jak ja mogłem to zrobić, to i ona może.
- Pokładasz nadzieję w czymś tak losowym jak ludzkie emocje...
- Nic innego mi już nie zostało. Cała reszta przepadła. Pozostaje mi umierać powoli i czekać.
- Nie lepiej zacząć żyć, udowodnić, że nie potrzebujesz jej?
- Już mówiłem, życie dla samego życia nie ma dla mnie żadnego sensu. Ja żyję po to, by być z nią, pomagać jej spełniać marzenia, wspierać ją... Choć i to spieprzyłem.
- Zdaje się zatem, nie masz innego wyjścia.
- Nie mam już nic...
2 stycznia 2014 ~ SMS-y
R: Ehhh... ja jestem na skraju płaczu. Tylko Mega Kot mnie powstrzymuje.
P: Kocie.. ): przecież nie zniknęłam na zawsze...
R: Ale smutno mi, gdy pomyślę, że nasze "razem" jest już wspomnieniem... Głupie to, ale już tęsknię...
P: Nie jest. Na dobrą sprawę dopiero się zaczyna.
8 czerwca 2014
"Nie chcę Cię kochać." ; "Żałuję ostatniego pół roku." ; "Moja miłość jest martwa."
24 czerwca 2014
"(...) mam miłość w sobie."
28 czerwca 2014
"Precz."
Użytkownik javi
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.