Chciałbym wrócić do tego stanu, mieć ochronę 24 godziny, zero zagrożeń, zero smutku.
Bo w głębi dalej jestem małym dzieciaczkiem, który tak bardzo pragnie pełnego miłości przytulenia.
By mieć gdzie uciec, gdy świat atakuje z całą swą brutalnością.
Zasłaniając się chamstwem i ironią, by tylko nie pokazać światu, że ja też potrzebuję pomocy.
Pokazać słabość to jak wydać na siebie wyrok.
Jednak ile można tak trwać, beznadziei i czekać na poprawę?
Jak długo można udawać kogoś innego?
Potrafię zranić jak nikt inny, potrafię krzywdzić, potrafię niszczyć.
Mam też tą dobrą stronę, jest ona słabsza i potrzebuje kogoś kto mi pomoże zawalczyć o mnie samego.