Mój mózg pożarły myśli, na temat Iana, zdążyłam już sporo przeczytać o tym ,że picie wampirzej krwi powoduje więź przy którymś razie, może powinnam jednak poprosić dyrekcje o innego dawce,ale czy wtedy nie miałabym więzi z kimś innym? Chyba że to byłoby, po trochę krwi od różnych wampirów... Ale kto chciałaby dac mi krew?! No bo czy jest aż tyle wampirów które chciałyby poświecić swoją dume i być może zaryzykować więź, dla jakiejś 17-latki?Ale co by było jeżeli miałabym więź, taką stało z Ianem, moim właściwie jedynym przyjacielem w obecnej chwili? Tak w ogóle czy to nadal przyjaciel? A może już ktoś więcej? Czy moglabym się z nim związać, bo z pewnościa urody mu nie brak... Nie! Co ja w ogóle sobie myślę! Przecież on by nie chciał ze mną być, choć by niewiem co.Chociaż, nie wygląda na osobę której by przeszzkadzała moja obecność, pod prysznicem też niue wyrażał sprzeciwu...
Poczułam ostry ból w barku i ogartnęłam że sie zderzyłam z jakimś tajemniczym chłopakiem, który odbijając się odemnie, aż sie wywalił na ziemi, teraz leżał tam śmiejąc się. Spod jego bujnych blond loków, wystawały zielone oczy i promienny uśmiech, spod zielonej koszuli w krate przebijały się mięśnie brzucha które się ładnie napinały pod wpływem śmiechu. miał na sobie czerwone rurki ktore były trochę za nisko i wystawały mu bokserki z batmanem ,na stopach leżały idealnie dopasowane czarne conversy. Leżąc wydywał się drobny,ale jak wstał to niesięgałam mu nawet do ramion
-Ktoś tu chyba ma głowe za wysoko w chmurach-powiedział ze śmiechem- Jestem Adam.-podał mi ręke.Naprawde fajnie wyglądał w tych ciuchach.
-Miło mi Adam-udzielił mi się jego dobry humor. -Jestem Elizabeth,ale znajomi mówią mi El albo Eli, jesteś tu nowy? Bo jakoś nigdy Cię nie zauważyłam,a zwracasz uwagę.
-Chciałaś powiedzieć że wyglądam jak żyrafa na drabinie?-zapytał.Mi też zaczął udzielać się jego pozytywny nastrój.
-Raczej Twoje fajne loki i pozytywny nastrój, ludzie w tej szkole z reguły są dosyć ponurzy,już nie wspominając o nauczycielach, z dorosłych właściwie tylko pan Eric, lekarz jest ciągle i bezprzerwy uśmiechnięty, ale chyba ty nie jesteś nauczycielem?-zapytałam niepewnie.
-Hahahahah, nie no coś Ty, ale wiesz co? Pan Eric, jak go nazwałaś jest moim ojcem. A ja mam dopiero 15 lat, wiem nie wyglądam. -powiedział szczerząc swe z lekka krzywe zęby.
-Serio? Nie jesteś do niego podobny. Czyli jesteś kim? Znaczy się wampirem czy wrożkiem?-wszystko mi się zaczeło mieszać.
-To długa historia,bo nie znałem mojego ojca, z tego co mi mówią,on nawet nie wiedział że ma syna, a nikt z mojej rodziny nie wiedział że jestem wampirem, do póki nie ugryzłem niechcący koleżanki, mimo że jeszcze nawet nie przeszłem przemiany bo mój ojciec żyje, ale podobno sobie poradzę w szkole. A Ty kim jesteś ? Oprócz oczywiście bycia czarującą osóbko.-uśmiechnął się do mnie rozbrajająco i uświadomiłam sobie że na śmierć zapomniałam o Ianie, czy to dobrze? Co się ze mną dzieje, dlaczego o nim myślę kiedy rozmawiam z takim przystojniakiem? Zaraz , zaraz czy to ciacho jest ode mnie 2 lata młodsze, spojrzalam w jego twarz, czyli pionowo w góre.
-Ohh, dziękuje.-czyżbym się zarumieniła?-Ja jestem czystej krwi wampirem i wróżką.I niestety to powoduje że jestem trochę popularna,więc mogłabym Cię zapoznać trochę. Chociaż zgaduję że z Twoim podejściem do życia poradzisz sobie na luzie sam. Jaką masz jutro pierwszą lekcje?-ten dzień był naprawde dziwny...
Lucha,jeżeli to czytasz to zwrócz uwagę na Adama w czerwonych rurkach xD
Wiem, rozdział trochę krótki i słaby,ale trudno było wrócić do pisania po tak długiej przerwie, mam nadzieje że kolejny będzie lepszy. Jeżeli ktokolwiek to czyta to niech lajkuje i komentuje.Proszę.