Za lepszy czas!
Wściekły pies za lepszy czas!
Końcówka tego roku jest dla mnie ciężka. Mimo, że były ostatnio miłe chwile i psychicznie czułam się zrelaksowana po ostatnich warsztatach foto, skrzydeł dodały mi moje kucyki i wizyty w stajni choć krótkie u Grandy i Jasnego, to czułam, że moje baterie dobrego samopoczucia ładują się...nie na długo... u Grandy znowu rzut opuchlizny przednich nóg, Wet była dziś, chce ją okuć, mówi, że to problem krążenia i okucie + przeciwzapalna kuracja może pomoc. Kannabis też chyba coś sobie nadwyrężył i kuleje. Jutro wizyta weta u małego Kanna. Czekam jak na wyrok. U mojej Mamy problemy z sercem zaczynają być coraz poważniejsze.
W pracy mimo, że nic mi nie sprzyjało, oddałam dziś wniosek o grant badawczy, a w ostatniej chwili jeszcze okazało się, że zamiast wniosku Sonata, powinnam wypełnić Opus, kurwa! czułam się jak jakiś wirtuoz improwizacji! Od miesiąca siedzę i wypełniam tabelki, liczę kosztorysy, piszę po polsku i po angielsku opis projektu w 3 rożnych wersjach, po czym okazuje się, że nie na tym formularzu pracuje... .
Dałam radę, zagryzam zęby i w ciagu dwóch godzin wypełniłam Opus. I złożyłam 7 rożnych dokumentów o przedłużenie zatrudnienia. Biurokracjo-Jestem tobą zmęczona!
Wasze zdrowie! Trzymajcie kciuki za ZDROWIE!!!