Czasem pewne istoty potrzebują wytchnienia. Wybierają się wtedy na odbydlone pastwisko. Opustoszała murowana obora domaga się powrotu lokatorki. Gdyby mury mogły łkać, zaprawa murarska spływałaby rwącymi strumieniami. A tak, jedyny ponury widok stanowi zatroskany mężczyzna samotnie stojący z pustym blaszanym wiadrem, głowiący się nad tym, z czego do diabła zrobi dowcpiny i inspirujący twaróg?