Był słoneczny majowy poranek, piesek Leszek, bo tak wabił się nasz główny bohater. Wyszedł zrobić siku pod swoje ulubione drzewo. Piesek Leszek był to rasowy kundelek o maści rudego jamnika, co lubi pod swoje drzewko sikać. Nagle patrzy, a tam piesek Krzysiek załatwia się pod jego ulubioną roślinką.
- Ty...Krzychu, co TY otpyrtalasz, szczeknął ze złością Leszek??!!
- a siku robię, nie widzisz, odpowiedział cwaniackim głosem Krzysiek.
- Jak Cię zaraz pogonię to piątą łapę stracisz!! (Krzysiek urodził się z wadą wrodzoną, ma 5 łap, stąd ta dziwna groźba Leszka)
- ja się Ciebie nie boję bo mam w dupie naboje, kolejny raz zacwaniakował Krzysiek.
Tą odzywką zły pies doprowadził naszego bohatera do czeskiej furii.
- o TY psie nielizany, masz z kopa w piertol krzyknął naładowany złością Leszek i puścił się za nie do końca wysikanym pieskiem Krzyśkiem. Lecz w połowie drogi pośliznął się na moczu kolegi i tamten zdążył mu uciec.
Tak właśnie zaczyna się historia o pogoni za wrogiem.
Pierwsze co piesek Leszek zrobił wrócił do domu zabrał swoją nawigację i GPS wsiadł na swój skuter i ruszył w poszukiwaniu złego psa. Sprzęt doprowadził go do zaczarowanej pieskiej doliny zwanej "Potężny Szczek", sam nie wiem czemu taka nazwa, ale mi się podoba :D
Była to ponura dolina, o strasznym i siejącym grozę klimacie. Piesek Leszek słynął z tego, że nie boi się takich wiosek więc ruszył do centrum. Tam natknął się na psi gang Zardzewiały kieł,
-TY pikuś dawaj skuter i spadaj, krzyknął szef gangu Klapnięte ucho
-bójaj łapy i zejdź mi z drogi krzywy łosiu
-coś powiedział? W tym momencie gang atakuje Leszka, Leszek znany był z tego że to inteligentny pies, spyrtolił...no co? nie zawsze w mojej bajce Ci dobrzy są silniejsi:D
Uciekając ni stąd ni z owąd Leszek trafia, tak bez przypadek na Krzyśka.
- to TY łosiu dzisiaj rano lałeś pod moje drzewko?!
- tak to ja ale wybacz mi stary tak mi się chciało, że do swojego drzewka nie dobiegł bym, mówi zrospaczony piesek Krzysiek.
- też masz swoje drzewko? Pyta ze wzruszeniem Leszek
- tak mam
- ja pierdziu ale fajnie, no to zgoda, wybaczam Ci, my psiory musimy trzymać się razem, od dzisiaj możesz lać pod moje drzewko a ja pod Twoje ok??
- pewnie, że tak. Supeeeeeeeer, krzyknął uradowany Krzysiek.
- To teraz wsiadaj na mój skuter i jedziemy do mnie na podwórko napić się dobrego piwka:P
- ok, stwierdził Krzysiek.
Tak jak powiedzieli tak zrobili. Od dzisiaj kiedy widzę jak pieski leja pod drzewko myślę sobie to pewnie ich ulubione:D
Tak też teraz wiemy skąd wzięła się bajka "o Psie który jeździł koleją"...yyyy...przepraszam SKUTEREM :D:D
Koniec!