Mamy być podobni do Jezusa, być Jego bliźniakami. To nasz cel i sens. Stać się takimi jakim był On.
Zastanawialiście się kiedyś, jak uśmiecha się Chrystus? Patrzę czasami na kogoś i myślę "jaki on ma ładny uśmiech". O ileż piękniejszy był by ten Boży? Jak On wyglądał, jak chodził, jak mówił? Człowiek, który nigdy nie sprawiłby mi przykrości, który zawsze zrozumiałby moje pogmatwane uczucia, byłby blisko bez względu na wszystko. On nigdy nie zdradziłby komuś moich tajemnic. Prawdziwy przyjaciel, tyle że idealny, pozbawiony ludzkich niedoskonałości. Czasem tak bardzo chciałabym się do Niego przytulić.
Kiedy jestem na adoracji, zwykle mam problem, żeby się skupić. Nie potrafię się odnaleźć, ale zawsze wiem, że muszę widzeć Jezusa. Nie umiem powiedzieć dlaczego tak jest, po prostu nie da się inaczej. Hostia w ogóle jest dla mnie niepojęta, ale przez to tajemnicza i piękna. Daje mi siłę.
Parę lat temu pytałam Księdza, jak to jest, że Jezus jest w chlebie? Jak On to robi? Wytłumaczył mi to bardzo prosto. Dla nas ciałem jest ręka lub noga, dla Niego zaś tym ciałem jest hostia. Bóg zamknięty w czymś tak kruchym, niepozornym. Jak bardzo musi nas kochać i nam ufać, skoro uniżył się, żeby zostać z nami.