Przez to że nie kontroluje swojej głupoty mam teraz kostkę wielkości pięści i koloru śliwki. A jeszcze moja głupota zaprowadziła mnie na DMB. Co prawda dobrze się bawiłam, ale potem ledwo szłam do domu, kuśtykając jak jakiś pajac. I jakby tej nogi było mało, to jeszcze wszystko się pochrzaniło. Chciałam dobrze, a jak zwykle wyszło źle. I dobrze mi tak. Zasłużyłam.
A w ten piękny, niedzielny, walentynkowy wieczór chciałabym podziękować mojemu sprawdzianowi z chemii, który uwięził mnie w domu na pół dnia i na myśl którego mój żołądek wywraca się do góry nogami. Kocham szkołę.
Całuję Pigulet :*