Zakończenia w moim życiu nie często bywają szczęśliwe. Zakochać się w kimś kogo się nie zna tylko ja potrafię, kolejne rozczarowane, plotki i ploteczki które zniszczyły coś co budowałam przez tyle czasu.
Mój azyl, moja utopia, mój domek z kart.
Powroty, wzloty i upadki - definicja mojego życia. Za kilkanaście godzin dam jeszcze jednej osobie szansę aby zmieniła i zniszczyła mi życie, randka w ciemno z niesamowicie przystojnym i wysportowanym mężczyzną.
Pociągają mnie starsi ode mnie mężczyźni, czy to rodzaj fetyszu? Facet z klasą, jedyne co mnie teraz kręci. Mimo upłyywu czasu dalej czuję się zdradzona, jedyna osoba która jest mimo wszystko w moim życiu mieszka za daleko... Tylko ONA może mnie zrozumieć i nie oceniać, jak coś się dzieje to ONA rozumie...
Nie wiem czemu piszę tutaj takie rzeczy, to dosyć osobiste.