photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 MAJA 2015

Jedynka

Wokół Ciebie wirują pyłki kurzu wzburzone poprzez silne podmuchy wiatru wywołane szelestem eleganckiego płaszcza. Przytykasz wierzch dłoni do nosa, ponieważ ciało znajdujące się w centrum wszystkich zebranych ludzi liczy sobie przynajmniej trzy dni, a Ty jesteś wrażliwy na nieprzyjemne zapachy. To Ty znalazłeś zwłoki i to jedyny powód dla którego jeszcze się tutaj znajdujesz. Śledczy po krótkim wywiadzie obiecali, że wypuszczą Cię do domu, ale najpierw musisz poczekać na konsultanta, który być może będzie od Ciebie wymagał kilku odpowiedzi. Zdziwiłeś się na określoną profesję. Konsultant? Scotland Yard sięgało po poradę konsultantów? Jednak kiedy do pomieszczenia wpadł wysoki brunet w towarzystwie ogromu obelg kierowanych do policjantów, posłusznie uciszyłeś swoje wątpliwości i z narastającą ciekawością skupiłeś się na niewielkim show, które do tej pory rozgrywa się przed Twoimi oczyma. Elegant w koszuli za połowę Twojej pensji rozstawił wszystkich po kątach, a teraz gimnastykuje się nad ciałem, to podnosząc, to przesuwając kolejno kończyny ofiary, zupełnie tak, jakby przed kilkoma minutami sam nie jazgotał za perfidne zacieranie dowodów zbrodni. Składa ręce, wydobywa z gardła ciche okrzyki i zdaje się kompletnie nie przykładać wagi do wpatrzonych w jego plecy oczu. Pocierasz palce swojej dłoni, bo nie rozumiesz dlaczego w ogóle musisz na to patrzeć, a potem drgasz, kiedy czujesz opadającą na Twoje ramię dłoń. Kiedy unosisz głowę dostrzegasz rozciągnięte w uśmiechu usta niskiego blondyna w swetrze z rodzaju tych, które babcia natrętnie i z oczekiwaniem poklasku wciskała Ci co roku na święta. Ale on, myślisz, wygląda w nich zupełnie tak, jakby były co najmniej dziełem starczej kreatywności i podoba Ci się ten efekt. Blondyn, który przedstawia się jako John, cały emanuje ciepłem i dobrocią, a kiedy oferuje Ci filiżankę gorącej herbaty (bo na Boga, jesteś w Anglii, dlaczego nikt wcześniej nie zaoferował tego wspaniałego naparu Twoim zszarganym nerwom?), jesteś w stanie uznać obecny cyrk za całkiem przyjemne wydarzenie. Pomijając mężczyznę w średnim wieku, który z całą pewnością nie podzieliłby Twoich odczuć. Gdyby, rzecz jasna, żył.
Podczas gdy Ty wraz z Johnem popijacie napoje z porcelany nieżywego właściciela, Sherlock (bo tak też przedstawił go blondyn, kiedy nieśmiało zapytałeś o godność) prostuje plecy, zaciska wargi w wąską linię i odnosisz wrażenie, że jest niezwykle zawiedziony. Konsultant mruczy tylko, że dla jedynki" (cokolwiek to oznacza) nie ma nawet sensu wstawać z fotela, a potem wymija Cię bez bodaj odrobiny zainteresowania i wychodzi, po drodze rzucając tylko, że mężczyzna sam się zabił, a jego nieudolnie upozorowane morderstwo jest niczym innym, jak tylko wyciem o pomstę za bezduszność naszego świata.
Dopiero kiedy wracasz do domu i wpisujesz w przeglądarce zestawienie nowo poznanych imion dowiadujesz się, że miałeś do czynienia z detektywem w słynnej czapce, którego niestety nie miałeś szansy rozpoznać przez... brak czapki.