Od prawej:
Marek
Vanessa
Artur
Olka
Fiszu
Nigdy nie zapomnę naszych rozmów o wieży Eiffla, piciu jakiś win miodowo-jakiś tam, jeżdżeniu "autkiem" pod prąd w Łebie,naszej inwencji twórczej w robienia wiatrołapu, tego jak Fiszu chciał przywołać zająca i się zgubił i schlany spał gdzieś na łące, chrapania Artura i mojego śmiechu :)
Fajnie, że Was poznałam i mogłam chociaż trochę czasu spędzić z takimi ludźmi, a nie tylko z moją rodzinką (nie mówię, że nudną) :P