Co środę mijamy się na tej samej ulicy o tej samej popołudniowej porze. Co środę mi pani przemyka kolo dłoni nieuchronnie. Bezzmiennie na porę roku i płaszcz jesienny, bez względu na szalik czy krój sukienki. Raz na jakiś tam nasz nikły czas, do pani oczu doczepiam pasek koronki w myślach. A kiedy tak mi Pani co te pieprzona środę miga to czuje myśli wszelkie jakie snują się po Twojej głowie. I czuje Twój oddech na mojej skórze i nie pamietam już nic co bym mogła a nie wiem nic co bym chciała i tylko niekiedy wiem, ze przecież nie lubiłam Cię tak jak powinnam.
Rzygam ingorancją i rozjebaną dupą społeczną, hyhy 😁