Nie zapomnę poziomkowego zapachu i ziemi po deszczu.
Pocałunku i naszych zimnych stóp.
Spanie na jej kolanach było definicją bezpieczeństwa za sprawą kruchej dłoni głaszczącej mnie po głowie.
Opiumowe pola, stopy ranione ostem. Rzeszowskie jagody i czarna czereśnia z małym pasiastym robakiem,
wysysającym ze mnie przezroczystą krew.
Chodniki noca, znamy je wszystkie. Kpiliśmy tam przecież z Boga i świata. I w naszych żyłach były juz wszystkie
znane kwasy i słodkie substancje.
czekam, aż z nimi do mnie przyjdziesz.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika jalgroovy.