A jednak. Zebralem w sobie sily, zeby cos ponownie wystukac w te klawisze i nie tylko. Dzisiaj caly dzien tak sie nudzilem, ze ogolnie w ciagu doby przespalem pewnie ok. 15 godzin. Malo? Duzo? Jak dla mnie o wiele zaaa duzo, biorac pod uwage, ze przede mna jeszcze noc i kawa na biurku :P No ale po prostu nie ma juz nic do roboty, tzn. moze jest ale mam lenia na wszystko. Nie ma nic, co by mnie tak zaciekawilo, ze moglbym to robic bez konca. Jakos w glebi siebie, szkoda mi tego, ze nie ma sniegu, choc za nim nie przepadam. Ale po prostu ta pogoda mnie dobija, chcialbym zeby swiecilo slonce i zeby bylo zielono. A jesli nie, to wlasnie moze snieg by cos na to poradzil, bo w sumie snieg + slonce to tez fajny rezultat. Fajnie sie slonce odbija i w ogole. Niby nic, ale mnie jara, zawsze bylem dziwny :) Mimo tego, ze mam lenia, wlasnie jakis czas temu w koncu usiadlem z moim tajnym zeszytem, w ktorym mam dosc duzo tekstow do piosenek i nie tylko. No i co z tego wyszlo? Otoz, od dluzszego czasu planowalem napisac tekst, ze zwrotem do Boga. Wlasciwie to od dlugiego czasu swoja tworczosc rejestrowana na komputerze kieruje w rock chrzescijanski. Ale balem sie troche isc w tym kierunku, bo kazdy to moze dziwnie odebrac. Dlatego zrobilem to w niewyzywajacy sposob. Napisalem o tym, ze jest zle, ze wszystko jest takie dobijajace, ze mamy dosc zycia, bo wszystko jest takie ciezkie i po prostu nas meczy ten caly ciezar. Ale jest Bog, ktory daje nam nadzieje, wkazuje nam wlasciwa droge na przyszlosc. Nie jest to jeszcze dopracowane, no ale wszystko trzeba doskonalic. Akurat zostalo jeszcze kilka dni wolnego, wiec chce to wykorzystac, bo potem szkola i znowu nie bedzie tak czasu ani weny, zeby co kolwiek zrobic. Jesli juz mowa o Bogu, to ostatnio mnie cos takiego naszlo, nie wiem jak to napisac. Cos jakby potrzeba, zeby czesciej chodzic do kosciola, z takim wiekszym poczuciem wlasnej wartosci, z pewnoscia siebie. Jakos ogolnie chce sie wyprostowac na ta lepsza droge, ale to nie oznacza, ze bylem zly i w ogole zle nastawiony. To nie to. Teraz po prostu czuje wiekszy nacisk, zeby tam byc i w tym wszystkim uczestniczyc. A przeciez to mi nie zaszkodzi :)
Na koniec udostepnie kawalek tego, co dzis przelalem na papier :) (zakladam, ze nikt sie nie wyczyta ze zdjecia:P ) :
"Modle się do Ciebie Boże,
bo nikt inny mi nie pomoże,
ciągle czuję twą obecność,
to ona wciąż daje natchnienie"
Pozdro ;)