- Poszalałeś - kotka obrzuciła wzrokiem osmalone ściany i kominek przypominający teraz raczej wejście do piekła niż źródło ciepła domowego ogniska.
Smok wyglądał na zażenowanego.
- Nie do końca tak to sobie wyobrażałem. Wystraszyła mnie.
- Więc postanowiłeś spalić wszystko do gołej ziemi?
- Nie do ziemi - zauważył - Spójrz, parkiet nadal jest cały. Prawie...
Kotka ziewnęła i ruszyła z powrotem w stronę łóżka. Smok wślizgnął się za nią do pokoju i zwinął w kłębek na kołdrze.
- Jak myślisz, dlaczego Cię zatrzymała?
- Myślę... - smok się zamyślił - Myślę, że na wszelki wypadek.