Ostrym szkłem przecinam nadgarstek
Ciepła krew kapie na podłogę
Oddech zwalnia
Chowam oczy za powiekami śmierci
Już nikt z pomocą nie przyjdzie
Bólu nie czuję
Odlatuję w odmęt wieczności
Odeszłam...
Stygnące ciało pozostało na ziemi
Pozbywam się jego ciężaru
Otwieram oczy daleko z tond
Otwieram w raju