Dawno, ale muszę przyznać, że prawda. Nie bij osóbko, nasze miny są bezcenne :)
A teraz suprise for U ! Ale tylko kawałek, na zachętę :)
Obudziłam się ze łzami w oczach, cała zalana potem. Serce waliło mi jak oszalałe. Rozejrzałam się po pokoju. Wszystko było w porządku. Szafa, biurko a na nim porządnie ułożone książki i zeszyty, komoda... Wszytko tak jak być powinno. To tylko zły sen. Trochę się uspokoiłam. Lecz jest w tym coś dziwnego. Od kilku tygodni śni mi się ciągle to samo i ciągle tak samo bardzo to przeżywam.
Ciemny pokój, ja przywiązana linami do krzesła. Więzy są tak mocne, że nie mogę nawet drgnąć pomimo niesamowitego wysiłku. Krzyczę ile sił w płucach a i tak nikt mnie nie słyszy. I ten głos odzywający się co jakiś czas.. Mroczny, przerażający i szyderczy śmiech. Im bardziej się boję, tym jest mocniejszy. Jakby odżywiał się moją słabością. W końcu stwierdzam, że to wszystko na nic. Poddaję się. Milknę. I właśnie w tym momencie zawsze się budzę...
I co noc ten sam koszmar.