"
Zabłąkaliśmy się na tym świecie.
Jesteśmy w lochu ciemnym. My
Do siebie z lękiem niby dzieci
Tulimy się w otchłaniach mgły.
Plusk wioseł niesie martwy ruczaj;
Orfeusz widmo miłej wzywa.
Ktoś nas ku sobie wzajem rzuca
I ktoś od siebie nas odrywa.
Bezsilny ból. Bezdźwięczne krzyki.
Jeszcze się ręka w ręce pali.
Wilgotny kamień w ciemnej dali
Powtarza imię Eurydyki... "