odwiedza miejsce, w któych bywała przed laty. to wzbudza sentymenty.
zastanawia się nagle, co by było, gdyby Go nie poznała.
gdyby tego słonecznego, sierpniowego dnia, sześć lat wcześniej nie powiedziała mu cześć i nie zapytała, co u Niego, to wszystko byłoby zupełnie inaczej.
a teraz idą do 'bramy słońca' leśną ścieżką pośród stawów i cieszą się sobą. to ich szczęście zawsze trwa krótko.. za krótko.
dlatego tak bardzo muszą je doceniać.
mija te miejsca, w głowie widzi siebie z przed lat. tak beztroską, cieszącą się latem.
kiedyś powiedziła sobie, że musi tu przyjechać choć raz w roku. do tej pory się to udaje.
idą wciąż tą samą ścieżką, wracają. już pora.
mówi mu, jak wiele się zmieniło.
i jakże jest zaskoczona Jego reakcją, wcale Go to nie dziwi.
"od zawsze wiedziałem, że tak kiedyś się stanie. odrazu było widać, że to dwa rózne, trochę niepasujące do siebie światy. nie jest mi wcale żal".
kolejna osoba to mówi, zastanawia się, dlaczego nigdy wcześniej nie potrafiła tego zauważyć..
ale widocznie tak miało być.
dziwią tylko te rzeczy, które teraz wymyśla. po co to wszystko.?
może to swego rodzaju "mechanizm zaprzeczania". nieistotne.
a teraz znowu ruszy przed siebie. w noc.
i będą wspominali.
bo razem są tak naprawdę wolni i niezależni.
tak, jak być powinno.
__________________________
w miasto, porą gdy już światła dnia zgasną
i pora zasnąć, my w podróż, miasto jak ogród
___________