Chcialabym porozmawiać z kimś tak od samego początku do samego końca szczerze. Wypłakać się w ramię, przytulić i zasnąć. Później wstać otrzepać się i już o niczym nie pamiętać.
Mój mały rozumek jest chyba za mały, a lekkomyślność całkowicie dobijająca.
Napisałabym tutaj jak się czuję, co mnie gryzie i takietamm, ale musiałabym spędzić dużo czasu pykając w klawiaturę, a jakoś nie jara mnie to. Poza tym świadomość tego, że w internecie wszystko się rozprzestrzenia, jak świeże bułeczki z piekarni w niedzielę o dziewiętnastej, jest bardzo przytłaczająca.
Wiem przecież, że z odpowiedzialnością mi nie po drodze, chociaż chciałabym. Nie mam być właściwie za kogo odpowiedzialna, mogłabym być za siebie, ale to męczące zajęcie. Lepiej mieć pod skrzydłem kogoś innego, a samemu być pod, tego innego właśnie, skrzydłem.
Wszystko tak zawiło tutaj napisałam, ale taki był mój tajemny plan. trochę mi ulżyło, a trzeba być wnikliwym znającym mnie czytaczem, aby odkryć moje zamiary tu.