Czym są marzenia, pragnienia gdy wiemy, że i tak nigdy ich nie osiągniemy?
Czasem bywa tak, że nie wszystko zależy od nas, co wtedy? Zapomnieć o tym marzeniu? Pogodzić się z losem jaki jest? Walczyć? Nie ma szans, to tak jakby ugasić erupcję wulkanu. Możemy jedynie minimalizować szkody. Może odpuścić sobie to, a zastąpić je innym, podobnym, ale nie takim samym, trochę gorszym. Nie ideałem, ale też nie kompletnym nieporozumienie. Nie wyprodukowany w USA, ale Made in Russia. Czy wtedy nie wmówimy sobie, że nie przegraliśmy, a jedynie zmieniliśmy życiowe cele? Może to zastępstwo będzie tylko chwilowe. Taka gorszej jakości część zamienna do samochodu. Oryginał wytrzymuje lata, a zamiennik, jak to zamiennik trzeba ciągle zmieniać. Czy wtedy nie oszukamy siebie samych, co jest chyba najgorszym z możliwych kłamstw. Sami sobie będziemy wbijać nóż w plecy, popełnimy swoiste seppuku.
Ale co innego możemy zrobić? Jeśli się z tym nie pogodzimy też w pewnym sensie się zabijemy. Wyniszczy nas czekanie i nadzieja. A nic tak nie zabija jak pusta nadzieja.
Proszę nie piszcie tylko, że za dużo myślę. To narodziło się w chwilę, nie nazwałbym tego nie przemyślanym, ale płynącym prosto z umysłu, z potrzeby chwili.
Zmieniłem się, aż tak bardzo? W dwa dni na 5 czy 6 znajomych, poznały mnie tylko dwie. Podobno jestem inny także, jak by to powiedzieć... pod względem psychicznym. Nie jestem już spokojnym, grzecznym i ułożonym chłopcem sprzed lat. Z tym akurat muszę się zgodzić. Trochę się zmieniłem. Od kilku miesięcy myślę też coraz częściej o śmierci. O tym czym ona jest i jak wygląda nicość po życiu, ale o tym mam zamiar napisać w kolejnej notce.
"Chyba już można iść spać
Dziś pewnie nic się nie zdarzy
Chyba już można się położyć
Marzeń na jutro trzeba namarzyć."
-Andrzej Poniedzielski-