EDMUND BIEDER
"MELANCHOLIA"
Smęt czarodziej otulił mgłami drzew korony,
A my idziem aleją w morzu złotych liści
W zaświat jakiś daleki... jeno w bajce śniony...
Chociaż wiemy, że sen nasz nigdy się nie ziści...
Blade, smutne przepychy gasnącego słońca
Na skronie nam padają, niby złote plamy...
Jakaś ręka przejrzysta liść za liściem strąca,
A my kwiatów wiosennych jesienią szukamy...
I prześniła się bajka, co w wiosenne rano
Rozzłacała nam oczy świateł falą złotą.
Sny pomarłe, jak kwiaty powiędłe, nie wstaną...
I śmierć kończy piosenkę - poczętą tesknotą...
Kantylena miłosna, co nam szczęście grała,
Umilkła... a po rżyskach jeno wiatr zawodzi...
Pamiętasz?... Wiosna niegdyś w oczach nam się
śmiała,
I byliśmy jak dzieci... i jak dzieci młodzi...
Gra jesienne nocturno... senną głowę chylę
I przez szare mgły idę w jakąś dal sierocą...
I godziny śnię cudne i słoneczne chwile...
I gwiazdy, co pogasły i już się nie złocą...
Idę senny - i nie wiem, gdzie poniosą kroki...
Jeno mi się łzy w oczach - łzy gorąca mienią...
I gra na strunach duszy jakiś żal głęboki,
Że to wszystko się kończy... jesienią... jesienią...
pełny tekst wiersza pochodzi
z "Nowej Reformy"
z 31 października 1910 roku
- numer popołudniowy (498).
Źródełko: "Nowa Reforma"
I udanych Dziadów:-)
Ps. Pytanie czy wersja wiersza z karty jest wcześniejszą,
czy może wręcz późniejszą?
Przy braku obiegu, pozwoliłoby
to na dokładniejsze ustalenie daty jej wyydania:-)
Ps. jej pełniejszy opis = przyszły tydzień:-)