Dzisiaj inne zupełnie spojrzenie na budowę przy Alei Kijowskiej:)))
W końcu udało mi się wczoraj trafić na piknik
pod hasłem obrony Parku "Młynówka Królewska".
I do tego połączony z mini koncertem i klasycznie
popołudniową letnią pogodą:)))
Co prawda przez pryzmat mojego "umiłowania"
tego typu dźwięków do końca recitalu dotrwać mi się niestety
nie udało i o planowanej dyskusji nie mogę rzec ni słowa,
ale samą formę wywierania na decydentów swoistego nacisku
odbieram nad wyraz sympatycznie:)))
Inną jest rzeczą, na ile takie działania odniosą pożądany skutek
(ale że samemu nie robię właściwie nic w tym temacie,
to i prawa do nijakich uwag mieć nie mogę)...
Na zdjęciach: fragment pozostałości po istniejących niegdyś
na tych terenach posesjach ogrodniczych
(nie wiem czy przypadkiem też nieprzeznaczany
pod przyszłą zabudowę), parę ujęć z samego pikniku
i na zakończenie parę widoczków "uroczego" bloku,
jakim został zamknięty ciąg spacerowy Parku
ku ulicy Kazimierza Wielkiego prowadzący
(w miejsce drewnianego domku na skrawku zieleni
posadowionego).
Ps 1. Niemal zaraz po informacjach o poszukiwaniach przez miasto działki
na wymianę z deweloperem "willę" koło kościoła stawiającym
na budowie pojawiły się się nowe kontenery i wylewki fundamentów ruszyły
jakby żywiej:(
Ps 2. Gdyby ktoś był zainteresowany bieżącymi na temat losów Parku informacjami,,
to uprzejmie donoszę, iż na jednym z portali społecznościowych funkcjonuje
strona pt."Ratujmy Młynówkę Królewską".
Takze jeden z lokalnych dodatków pewnej ogólnopolskiej gazety "opiniotwórczej"
podaje w tym temacie bieżące informacje (jako ze owa gazeta należy do moich
"ulubionych", linków podawał) nie będę):)))
Ps 3. Z uwagi na chwilowe kłopoty natury obiektywnej (prawdopodobnie
wystrzelony w kosmos system operacyjny komputera domkowego)
moja obecność na blogu przez jakiś czas niestety będzie chaotyczna
i mocno czasowo ograniczona - jak tylko sytuacja wróci do normy
postaram się sumiennie nadrobić wszelkie "zaległości").
chyba że to dżin z tonikiem....