pierwsza rozkmina?
nie wierze, że mój sgs4 zrobił tak cudowne zdjęcie. przecież to sracz.
miałam dziś słabą noc, rano jak zwykle przecudowny sms 'Miłego dnia :)', pomyślałam sobie, że każdy dzień, bez względu na to co się dzieje, powinien być po prostu miły. a jeśli zaczyna się takim smsem to musi być miły. uśmiechnęłam się. życie jest cudowne. od jakiegoś czasu, nie długiego, myślę mega pozytywnie. co raz mniej mnie wszystko obchodzi, co raz bardziej umiem się wyczilować. może się do tego troche przyczynił autor porannych smsów. żyłam w natłoku zajęć, nie miałam czasu na nic. nie miałam czasu dla siebie, dla bliskich, zaniedbywałam wszystko. wszystko. mimo że oddawałam się jednej rzeczy bardziej niż innym i tak ponosiłam porażki. pozwalałam jednej sprawie rozwalić reszte. pozwalałam jednej osobie zepsuć mój humor. stawiałam wszystko na jedną osobę. teraz już wiem, że nie warto. nie warto. po czasie przechodzi, ale ten czas jest zbyt długi by go marnować na łzy. ciesze się, że mam obok siebie co raz więcej ludzi, którzy są po prostu uśmiechnięci, mimo że się wali. dziękuję im za to. dziękuję im za to, że mi się ta pozytywna energia udziela. mam już dość przejmowania się wszystkim i wszystkimi. tzn nie mam na myśli przejmowania się czyjąś opinią, bardziej przejmowanie się szczęściem bliskich. czemu inni się mną tak nie przejmują?
koniec na dziś i tak za dużo.
ale dzień był miły i kończy się miło.