Ostatni tydzień był niemiłosiernie męczący. Myślałam, że odnośnie papierologii i biurokracji zostało mi niewiele do załatwiania. Jak bardzo się myliłam!
Powtarzam sobie samej cierpliwie:
Wstań wcześnie rano, pamiętaj żeby zjeść śniadanie, wyszykuj się tak, aby niczego nie zapomnieć, wyjedź z domu tak, żeby zdążyć na autobus, a najlepiej być trochę wcześniej. Następnie skup się na zajęciach już od samego początku, rób notatki, próbuj się udzielać. Wróc do domu, zjedz i od razu usiądź do tego, co najważniejsze: uporządkuj notatki, sprawdź czy coś jest na jutro, zrób prezentację, napisz pracę, zmotnuj sondę, zredaguj tekst. Okej, zrób coś dla siebie... kąpiel, może przez chwilę książka, bo bez tego gorzej się śpi... I śpij. Niecałe 6 godzin. I powtórz przez cały tydzień.
I nie zwariuj. Już niedługo, jeszcze trochę...
Ach, nie zapominaj o przygotowaniu papierów na następny dzień! Wszak musisz jechać tu, tu, tu i tu. No, i jeszcze wrócić tam i tam.
Od dziś: dwa miesiące (bez jednego dnia) i będę sobie siedzieć w samolocie, i lecieć w stronę mojego odwiecznego marzenia e
Tym się pocieszam. ;)