Wybrałam. Zdecydowałam. Wyciągnęłam z pośród tłumu rozwrzeszczanych mew. Nie kazałam czekać już dłużej... A może to mi nie kazano? Wybór był spontaniczny... Co nie oznacza, że trafny. Był jak najbardziej mój. Podjęty nagłym napływem uczuć. Mogę nawet powiedzieć, że był porwany falą obecnej chwili, która długo spędzała mi sen z powiek. Decyzja ta była nieodpowiednia jeśli chodzi o sytuacje. Nie ten czas... nie to miejsce... nie w ten sposób...
Boli... Teraz tak bardzo boli ta decyzja. Tak bardzo rani. Nie wiem co mam zrobić. Szczera rozmowa? To nie jest sposób dla mnie. Raczej cichy płacz po kątach. Czytasz to? Nie bierz sobie tych słów do serca. Jak zwykle bredze...