photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 STYCZNIA 2014

 

 

nanana sobotunia, a ja jestę szoferę.

meh, meh, meh!

grudniowy weekend na Wagowie hiper udany;

nawet nie wiedziałam, że tymi trzema dniami 

leżenia na kanapie/łóżku, oglądania filmów,

jedzenia co się tylko chce, można tak się zmęczyć.

prezent ciągle trwał, a zakończył się super niespodzianką,

oraz przeuroczą kolacją :3

no i dostałam wieloryba z wąsami, Alfreda :D

Berlin za to nie wypalił, ale zawsze zostaje cudnie przystrojony 

Wrocław, owoce w czekoladzie, jabłka w lizaku,

prawdziwa gorąca czekolada i wuchta innych, mega dobrych rzeczy.

święta za to jak to święta - dużo roboty, zamieszania, gotowania,

sprzątania, jedzenia, dzielenia się opłatkiem, prezentów..

młody przyjechał w końcu, więc planszówki też wpadły.

po świętach za to Hobbit wpadł i przygotowania

do Sylwka, który pomimo małego opóźnienia i chwilowego spsucia 

atmosfery był naprawdę całkiem udany i najchętniej w ogóle

nie wyjeżdżałabym z Wagowa!

zostałabym tam i już, bo jak pomyślę, że za miesiąc sesja i nauka

i eseje i prace i ta cała, szara rzeczywistość, to aż mi źle,

potwornie źle.

ale od czego w końcu są ostatnie jeszcze dni,

kiedy można położyć się obok siebie

z nachosami, pizzą i filmem

i martwić się jedynie tym,

czy aby nie zgnijemy z przejedzenia ? ;)