Powitanko
uuuu...jak mnie tu dawnooo nie było...aż się normalnie za Wami stęskniłam(żarcik)
Trzeba to jakoś nadrobić
Zacznę może od niedzieli...
A więc:
Wstałam coś po 8.00 i na 10.00 pojechałam do kościółka.Jak wróciłam pomogłam troszki mamuśce przy obiedzie(obrałam ziemniaki)xD...poszłam chwile przed tv,ale nie było nic ciekawego,więc zrezygnowałam z dalszego seansu i postanowiłam pójść na chwilę na kompa,a że w necie nie mogłam znaleźć nic ciekawego poszłam zjeść obiadek...później przyjechali sobie goście,a ja ich bezczelnie olałam i pojechałam na spotkanko z Moniśką.Na początku plan był taki,że nawiedzimy pizzerię,ale był taki tłok,że nawet nie mogłyśmy tam wejść:/więc poszłyśmy sobie do groszka na lodyyy(taaakie pyszneee)
...Jak już zjadłyśmy lody wybrałyśmy się rowerkami nad Cichą(wcześniej kupiłyśmy chipsy i piciuuu),ale jakoś nie chciało nam się jechać i siadłyśmy sobie na jakimś przystanku i zaczęłyśmy się obżerać chipsami
potem pojechałyśmy jeszcze pod groszek i posiedziałyśmy sobie chwilę no i kierunek----->DOM
w domciuu byłam gdzieś tak o 21..a potem jeszcze spotkałam się z Karolcią
Poniedziałek:
NIC SZCZEGÓLNEGO!!!!!!!
WTOREK:
NIC SZCZEGÓLNEGO!!!!!!!
ŚRODA:
NIC SZCZEGÓLNEGO!!!!!!!
CZWARTEK:
NIC SZCZEGÓLNEGO!!!!!!!
PIĄTEK:
NIC SZCZEGÓLNEGO!!!!!!!
SOBOTA:
NIC SZCZEGÓLNEGO!!!!!!!
NIEDZIELA:
uuu...wtedy to się działo
Wstałam coś po 8.00 obudzona telefonem od mojego wójka,który dzwonił z propozycją czy chce pojechać z nim nad wodę(Zagłębocze),no i ja oczywiście bez wahania się zgodziłamale niestety spytał też czy mój brat chce jechać no i on też się zgodził(niestety):/ale co tam...akurat tego dnia tak baaardzo mi nie przeszkadzał
co się żaaadko zdarza!!!
o 8.30 byliśmy już gotowi,tzn.mój brat,bo ja jeszcze musiałam sobie strzelić szybko jakiś make-upNo i przyjechał po nas mój wójek z ciocią i ich dzieciaczkiem-Patrykiem.....koło 10.00 byliśmy już na miejscu,a tam się okazało,że mój wójek(Radek)zaprosił jeszcze swoich kolegów,tylko,że przyjechali swoim samochodem...jeden z nich(Przemek) był całkiem niczego sobie ale(niestety)był z dziewczyną:/ drugi(Mara) też nie był taki zły ale był o sporo wyższy ode mnie:/...oj dobra pomińmy już te sprawy "uczuciowe"
No więc jak byliśmy już na miejscu rozłożyliśmy swoje manatki na plaży i poszedliśmy
do baru coś zjeść...jak już syscy byli najedzeni wróciliśmy na plażę i zaczeliśmy się kąpać...pogoda była zajebista...oj w ogóle było zajebiście
Planowaliśmy zostać do 22.00 ale pogoda nam nie pozwoliła:/normalnie taka burza była--->grad wielkości jajek deszcz i jeszcze do tego wiatr z szybkością chyba ze 100km/h...a my sobie jedziemy samochodzikiem...tak waliło,że nawet szyby w samochodzie trochę popękały(takiej burzy to ja chyba jeszcze nigdy nie widziałamkurde jeszcze tyle miałam napisane ale niestety już więcej się nie mieści!!!!:/qrwa