Cudowna droga w stronę Zaborowia.
Czas zacząć oddychać pełną piersią, stanąć na twardym gruncie, odnowić stare kontakty i żyć nowym życiem.
Jedne drzwi się zamykają a inne otwierają, prawda? :)
Nie było mnie tu rok. Gdyby nie wczorajsze problemy z zalogowaniem na phbl (jakieś 10 nieudanych prób) to do tej pory usunęłabym tu konto. Jednak dziś pomyślałam, że skoro kilka lat temu potrafiłam się uzewnętrzniać i pisać o najbanalniejszych rzeczach to może warto w pewien sposób to kontynuować?
Nie żeby pisanie publicznie o prywatnych sprawach było dobrym pomysłem... co ten czas robi z człowiekiem :P
W każdym razie za mną ciężki rok.
Praca w żłobku, problemy zdrowotne jakich się nabawiłam w tej dziurze i wyzysk jakiego nie doznałam nigdy w życiu. Kilka miesięcy leczenia skutków ubocznych "żłobkowania", setki złociszy wydanych na rehabilitację. Nowa praca, kryzys w życiu. Przeprowadzka.
Wiosnę zastałam silniejsza psychicznie, naprawiona fizycznie i chyba trochę wdzięczna za naukę życia. Do końca magisterki jeszcze rok i kilka miesięcy.
Plany na przyszłość do zweryfikowania.
Może mały odpoczynek w któryś weekend we Wrocławiu u Olki i Kija lub w Rzeszowie z Anką u Dominika / samej u Kaji?
Muzyka przez ostatnie lata też się zmieniła.
mój mały bunt