7.

A wczoraj był 1.1.11, a nawet tego nie zauważyłam dopóki nie włączyłam "Szkła Kontaktowego" i nie przeczytałam SMS'ów od widzów. Nieistotne. Nie potrafię tu pisać, bo jeśli już coś zaczynam opowiadać, nie wam, a samej sobie, opis wydarzenia zmienia się w wylewną opowieść o moich wewnętrznych przemyśleniach i uczuciach, które wolałabym zachować dla siebie. Zakładanie tego było błędem, ale jeszcze chwilę to pociągnę.

Zdjęcie z ambitnego dnia z Akemi. Nigdy, powtarzam NIGDY nie robię już zdjęć w zimie. To nie ma sensu w momencie, gdy ani modelka, ani fotograf nie mogą się ruszyć z zimna. A szczególnie, gdy aparat jest zbyt ciężki, żeby biednymi, zamarzniętymi rączkami go podnieść i utrzymać nieruchomo. Wytrzymamy do wiosny. Teraz będziemy rysować. A co miałam na myśli mówiąc, że mam plan, powiem Ci później. Zakładając oczywiście, że nie zapomnę. A wszystko jest możliwe. Ostatnio często i dużo zapominam. W ogóle, chciałabym Ci podziękować za te... no prawie 3 lata chorej, aspołecznej znajomości *hug*

Dawno nie miałam tak ambitnego sylwestra. W ogóle, cała ta sytuacja, jak kombinowałam, żeby się wyrwać z jednego miejsca, żeby iść do Ciebie... śmiać mi się chce. Nie dlatego, że to było głupie, ani dlatego, że było zabawne, tylko dlatego, że tak mnie to zaciesza. Na samą myśl o kamerce, kotach, jeżach czyścioszkach, ambitnych filmach (...) zwyczajnie się śmieję. I zostawiłam u Ciebie następną rzecz.  Dziękuję. I dziękuję za kino. I za wszystko *hug*

Jakoś ciężko mi się pisze. Zawieszam się strasznie i nie wiem co dalej. Brakuje mi słów. A na forum nic się nie dzieje, nie mam do kogo pisać, dlatego brakuje mi y... elementów wypowiedzi! uh. Jutro szkoła. Znowu. Nic nie wiem co potrzebuję mieć, zrobić, umieć. Wypadłam z rytmu. Ale będę się uczyć. I tak nie mam co robić innego. Chyba, że chodzić do kina. O. Mam teraz taki filmowy nastrój. Wzięło mnie wczoraj jak postanowiłam ściągnąc "Alicję w krainie czarów", której nie widziałam, ale nie żałuję, że nie poszłam z klasą do kina. Z calą sympatią, ale czasem wstyd z wami wychodzić. Nie mówię o pojedynczych jednostkach, ale o całej grupie. Heh, i tak was uwielbiam. Swoją drogą, poszłabym do kina. Ale nic nie ma. Jackass, choć nie wiem jak mnie do tego przekonałeś, już widziałam, polskich komedii nie chcę oglądać... oo, "Pogrzebany" *ogląda zwiastun* Hahahahahaha XDDDD Jaki oszczędny film. Facet całe 95 minut jest pod ziemią. Nie, nie, nie będę czegoś takiego oglądać. Uhh, nic nie ma. Maraton? Powrót do przeszłości. E, nie, już widziałam. A i tak już było. A zapowiedzi? Kaming suuun, eh, "Weekend". Może pójdę. I może kogoś zaciągnę. Oh, jak mi taki nastrój nie przejdzie to zbankrutuję na biletach.

http://www.youtube.com/watch?v=BApLIldPAds