Kolejny tydzień czas zacząć. Tym razem byle do środy.
Tyle osób mówi mi zawsze, że jestem silna. Wszystko przyjmuję "na klatę" i nie przejmuję się tak strasznie, gdy coś pójdzie nie po mojej myśli. Mija dzień i wszystko jest tak jakby nic się nie stało.
Można wyłączyć uczucia, mieć wszystko gdzieś i pokazywać, że nam na niczym nie zależy. Ale.. czy to ma jakiś głębszy sens? Gdy już jesteśmy na tym etapie wszystko wydaje się proste. Niestety tylko na krótką metę. Po pewnym czasie dostrzegamy, że straciliśmy wszystkie drogie nam osoby i chcemy je odzyskać, ale nie jest to takie proste. Ławiej było zostawić wszystkich, niż teraz przekonać ich i pokazać, że nam wciąż na nich zależy.
Jak sobie radzić z tym wszystkim? Jak przeżyć życie by na końcu stwierdzić "było warto"? Szczerze, nie mam pojęcia czy kiedykowiek poznam na te pytania poprawne odpowiedzi. Trzeba czekać, bo tylko to nam zostaje.
Przychodzą wieczory kiedy uświadamiasz sobie, że kompletnie siebie nie znasz. Nie wiesz co osiągnęłaś do tej pory, co masz, co jest najważniesze, nawet nie wiesz do końca co czujesz. Nie wiesz kompletnie nic.