- Tato! Tato!
- O co chodzi, aniołku?
- Tato! - chichotała, ciaśniej przytulając się do niego. - Zapytaj mnie, co jest materią.
- Kotku, a czy ty w ogóle wiesz, co to jest materia?
- Po prostu mnie zapytaj! - Wzruszył ramionami.
- Co to jest materia?
- Wszystko jest materią! - wykrzyknęła triumfalnie. - Skały! Drzewa! Atomy! Nawet mrówkojady! Wszystko jest materią!
Roześmiał się.
- Mój mały Einstein.
Zmarszczyła brwi.
- Ma głupie włosy. Widziałam jego zdjęcie.
- Ale za to mądrą głowę. Mówiłem ci, co udowodnił, prawda? - Jej oczy rozszerzyły się w żartobliwym przerażeniu.
- Tato! Nie! Obiecałeś!
- E = mc2! - Połaskotał ją. - E = mc2!
- Żadnej matematyki! Mówiłam ci, że jej nienawidzę!
- Całe szczęście, że jej nie znosisz, gdyż dziewczynkom nawet nie wolno zajmować się matematyką.
- Nie?
- Oczywiście, że nie. Wszyscy o tym wiedzą. Dziewczynki bawią się lalkami, a chłopcy zajmują się matematyką. Żadnej matematyki dla dziewczynek. W zasadzie nawet nie wolno mi rozmawiać z małymi dziewczynkami o matematyce.
- Co? Ale to niesprawiedliwe!
- Zasady są zasadami. Absolutnie żadnej matematyki dla małych dziewczynek.
Twarz dziewczynki przybrała przerażony wyraz.
- Ale lalki są nudne!
- Przykro mi - odparł.
- Mógłbym ci opowiedzieć o matematyce, ale gdyby mnie przyłapali...
Rozejrzał się nerwowo po okolicznych pustych wzgórzach. Dziewczynka podążyła wzrokiem za jego spojrzeniem.
- W porządku - szepnęła - to powiedz mi cichutko...